HTML 5Valid CSS 3 !~ * |↓dół🗏| 👈↩ | 🏡 | Święci | Paruzja | zło | walka | cel | wiara |♣ nadzieja ♣|♥ miłość ♥|♥ miłosierdzie ♥|♥ iskra ♥| radość |♣ 🌿 ♣| modlitwa | grzech | 👹 | Wykaz |*


Gdy z wiarą przyjmujemy Biblię, nie razi nas opis stworzenia świata w ciągu sześciu symbolicznych dni i odpoczynek Boga w dniu siódmym, choć wielu znajduje tu konflikt ze współczesną wiedzą, zwłaszcza z teorią ewolucji i ogólnie z naukami przyrodniczymi. Przeciwnicy ewolucji biologicznej usiłują wszelkimi pozanaukowymi sposobami wykazać, że jest ona niemożliwa, zamiast pozostawić to zagadnienie kompetentnym naukom eksperymentalnym, genetyce, biologi molekularnej, paleontologii, paleoantropologii oraz innym naukom, które prowadzą metodami nauk ścisłych badania dotyczące ewolucji.

Owszem, filozofia jest bardzo przydatna w interpretacji. Nie może jednak negować wyników eksperymentów, rzetelnie przeprowadzonych, drogą interpretacji nieuzasadnio­nej. Negacja musi być uzasadniona. Wpierw należy wykazać podstawy negacji! Nie można się obrażać na Pana Boga, że stworzył Wszechświat takim jakim on jest, tylko dlatego, że nam się to nie podoba. To, że jakiś poganin dwa tysiące lat temu inaczej go opisał, nie jest poważnym argumentem. Prawdziwej nauce nie wystarczają już poglądy z ubiegłych wieków, aby przeczyć współczesnym pomiarom.

Stwierdzam, że konflikt wiary z wiedzą jest tylko pozorny.

Wypada nam zrozumieć i nieustannie o tym pamiętać, że Biblia nie jest podręcznikiem, zwłaszcza do współczesnych nauk przyrodniczych. Nie po to została napisana! Ludzie redagujący tekst Biblii zdawali sobie sprawę, że przekazują uniwersalne Słowo Boże a nie podręcznik. Piszący pod natchnieniem Ducha Świętego przede wszystkim kierowali Słowo do sobie współczesnych, ale tkwił w nim przekaz Ducha Świętego również dla następnych pokoleń. Pełnego znaczenia przekazu Ducha natchnieni autorzy nie potrafili przewidzieć, zwłaszcza że dany symbol realizowany jest w historii ludzkości wielokrotnie, poszerzając naszą wiedzę o kolejne znaczenia symbolu. Każda epoka nieco inaczej odczytuje Biblię, moim zdaniem z coraz większym zrozumieniem natchnionego tekstu. Niewiele tracimy z dorobku teologów ubiegłych wieków, uzyskujemy za to wiele wyjaśnień od współczesnych nam. Owszem jest jeszcze wśród wykształconych w ubiegłym tysiącleciu nieco i takich, którym bliższy jest XII wiek, niż ciągle jeszcze nie wdrożone dokumenty dwudziestego pierwszego soboru powszechnego Kościoła katolickiego, mimo że dawno minęło pół wieku od jego zakończenia. Zdezaktualizowały się już mocno.

Na nowy sobór się nie zanosi. Zanosi się, że nie będzie wdrożenia w dwudziestym pierwszym wieku niektórych dokumentów Soboru Watykańskiego II (czyli dwudziestego pierwszego). Władca tego świata robi co może, aby do tego nie doszło. W jego mocy są utrudnienia wdrożeń. Buntuje przeciw temu naiwnych, przy tym pysznych, zarówno zwolenników niechlubnej tradycji, jak negujących zawarte w Biblii teksty. Zarówno pierwsi, jak drudzy powinni przeczytać historię Kościoła pierwszych wieków, może anioł stróż pomoże im dostrzec to, co zawsze było istotne dla Kościoła. Nakazy Kościoła mogą się przedostać do naszego rozsądku, mimo nieziemskiego oporu diabła utrudniającego prawidłowe decyzje nieomal bezustannie. Najśmieszniejsze, choć dla mnie bardzo smutne, że przywrócenie przez sobór dobrych praktyk pierwotnego Kościoła, zapisanych w Dziejach Apostolskich, uważają za nowinki, konieczne zmiany za atak na niepodważalną tradycję. Ewidentnie widać retorykę ojca kłamstwa. Nie potrafię jeszcze, choć dokładam starań, zgłębić należycie tego, dla mnie zbyt obszernego, zagadnienia. Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek podołam. Cierpliwy Bóg prowadzi swój Kościół i wbrew zamiarom wrogów Kościoła skutecznie go broni przed błędami, herezjami, wypaczeniami, ale potrzebna jest dobra wola wiernych. Bóg bardzo szanuje naszą wolną wolę.

Nie jest istotne, że nie doczekamy się na ziemi koniecznych zmian. W niebie i tak będziemy szczęśliwi. Stamtąd nasz wpływ jest większy, mamy pełną znajomość prawdy i nie docierają tam ani diabli, ani ludzie złej woli. Tam dopełnia się: «poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli». (Jana 8,32) Dopiero tam będziemy działać całkowicie zgodnie z niezakłóconą naszą wolną wolą, wolą Dziecka Bożego, czyli Bożą wolą.


Uniwersalne Słowo Boże jest prawdą, dlatego nie zależy od czasu, ale każdorazowo, nieco inaczej, przystaje do bieżących czasów. Uniwersalne Słowo Boże odczytywane jest i rozumiane w danym czasie tylko tak, jak dla danej epoki przystaje zawarta w Piśmie Uniwersalna Boża Prawda. Język ducha posługuje się z konieczności symbolami. Autorzy Biblii pisali prawdę o Bogu posługując się obowiązującymi w ich czasach formami literackimi.

Fragmenty Biblii, traktowane dziś jako opisy historyczne, też nie taki miały cel, by przekazywać wiedzę historyczną! Miały być i nadal są pouczeniem o konsekwencjach grzechu człowieka, grzechów narodów i ich przywódców oraz zbawczym panowaniu Boga nad historią świata i o Bożym Miłosierdziu.

Biblia przekazuje wiedzę religijną - to stanowi jej treść, reszta jest tylko formą dostosowaną do obrazów, którymi żyli ówcześni ludzie. Ówczesne opinie ludzi odnośnie przyrody i budowy Wszechświata zawarte w Biblii żadną miarą nie dotyczą aktualnie posiadanej przez ludzkość wiedzy przyrodniczej, zwłaszcza zdobytej dopiero w trzecim tysiącleciu. Autorzy Biblii, również Jezus i Apostołowie, posługiwali się powszechnie obowiązującą w ich czasach wiedzą. W owych czasach nieziemską głupotą byłoby pisać inaczej. Zastanówmy się, co by było, gdyby w czasach tworzenia Biblii znalazły się w niej sformułowania, choćby tylko takie, że Ziemia jest znacznie mniejsza od Słońca i nie jest płaska, ale ma postać zbliżoną do kuli, obraca się raz na dobę wokół swej osi i dlatego mamy dzień oraz noc i widzimy wschody i zachody słońca, krąży wokół Słońca, obiega Słońce w ciągu roku, gwiazdy są podobne do Słońca, istnieją gwiazdy znacznie większe od Słońca, galaktykiczarne dziury, o wiecznych lodach Arktyki i Antarktydy, o kontynentach Ameryki i Australii albo wyrażenia: „ewolucja we Wszechświecie”, „Wielki Wybuch”, „australopitek”, „genetyka oparta na kodzie DNA”, „energia jądrowa i termonuklearna”, „niepotwierdzona hipoteza globalnego ocieplenia wskutek efektu cieplarnianego”, że aktualnie od kilkadziesięciu milionów lat istnieje kolejna „epoka lodowcowa” i my w niej żyjemy, przejmując się przy tym wzrostem temperatury o 1oC. Jestem przekonany, że współcześni autorom Biblii, mimo że powyższe sformułowania są prawdziwe, uznaliby wtedy taką poprawnie naukową „Biblię” w najlepszym przypadku za fantazje typu książki Ericha von Dänikena albo „Niezwykłe przygody Barona Münchhausena” i ocenili by ją podobnie, jak prof. Krzyżanowski Münchhausena. Nie wydaje mi się, aby mogli poważnie potraktować taką „Biblię”, niezgodną z ich aktualną wiedzą. Przecież znacznie później, bo na przełomie XIII i XIV wieku negatywnie, jako bajkę przyjęto „Opisanie świata” Marco Polo, bo nieznacznie odbiegało od stanu wiedzy ówczesnych Wenecjan, dziś akurat te fragmenty uznajemy w dużej części za prawdziwe.

Biblia dotyczy wiary w Jedynego Boga i nie ma w niej miejsca na fantazjowanie, ale oprócz uniwersalnego Słowa Bożego zawiera nieaktualne już dziś poglądy pokolenia ludzi współczesnych natchnionym autorom. Wiedzy przyrodniczej ludzkości nie możemy ograniczać dziś tylko do tego, co znano już parę tysięcy lat przed przyjściem na świat Chrystusa.

Przypuszczam, że gdyby wśród autorów Biblii znalazł się negujący powszechnie obowiązującą wtedy wiedzę przyrodniczą, spotkałoby go powszechne potępienie za odstępstwo od wiary a prawdopodobnie może nawet adekwatna do panujących akurat wtedy zwyczajów kara (ukamienowanie, strącenie ze skały w przepaść - jak u Łk 4,29, spalenie na stosie). W czasach późniejszych, mimo że nie tworzono niczego tak ważnego jak Biblia, odstępstwa od obowiązującej wtedy wiedzy przyrodniczej wciąż traktowano za podważanie zasad wiary i nadal dość surowo karano więzieniem.

Niekiedy była to konieczność stawienia się przed sądem inkwizycji, publiczne wyrzeczenie się (oczywistej dla nas) prawdy. Autorytarna niepodlegająca odwołaniu ani dyskusji ocena poprawności wszelkiej nauki przez Święte Oficjum czy Kongregację Nauki Wiary. Wg uznania umieszczało różnorodne książki w indeksie ksiąg zakazanych. Indeks ogłosił w 1559 roku, roku swej śmierci, papież Paweł IV. Po jego śmierci splądrowano budynek Inkwizycji. Jego następca Pius IV wytoczył procesy członkom jego rodziny, kilku z nich, w tym kardynał Carlo Carafa i jego brat Giovanni Carafa zostało straconych. Indeks jednak pozostał.

W indeksie znalazły się poważne prace naukowe. Ich kontrola stopniowo wzrastała, np. prace kanonika kapituły warmińskiej Mikołaja Kopernika za nieprawomyślne uznane zostały dopiero w 1616 roku, czyli 127 lat po jego śmierci w 1543 roku. Czytanie jakichkolwiek książek figurujących w indeksie, w tym Dzienniczka św. siostry Faustyny Kowalskiej (od 19 listopada 1958 roku do 14 czerwca 1966 roku) traktowane było jako grzech.

Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. W mojej opinii na wszystkich, którzy przyczynili się czynnie do rozwoju faryzejskiego procederu Świętej Inkwizycji, ciąży grzech cudzy. Na szczęście Miłosierdze Boga nie zna granic. Swoich grzechów każdy musi się wcześniej wyrzec, by móc przyjąć dar Bożej Miłości.

Najlepiej chyba udokumentowanym przykładem represji za głoszenie nieco „przedwczesnej”, choć już potwierdzonej doświadczalnie i dobrze naukowo uzasadnionej przyrodniczej wiedzy (ale błędnie uznanej przez teologów Świętego Oficjum, jako nie do pogodzenia z tekstem Biblii) jest proces Galileusza. Potępienie nauki Galileusza spowodowała opinia z 1611 roku perypatetyka Lodovico delle Colombe, który wskazywał na rzekomą niemożliwość pogodzenia kopernikanizmu z niektórymi tekstami Pisma Świętego. Dalszy rozwój procesu potępienia Galileusza, zakończony w 1633 roku skazaniem przez Święte Oficjum za herezję, był konsekwencją tej opinii.

Galileusz, mimo represji, zachował do końca życia zarówno wiarę Kościoła, jaki i przekonanie o słuszności swej potępionej nauki.

Prawdopodobnie po procesie zanotował własnoręcznie na karcie poprzedzającej tytuł prywatnego egzemplarza Dialogu: „Baczcie Teologowie, byście pragnąc uczynić sprawą wiary hipotezy dotyczące ruchu i nieruchomości Słońca oraz Ziemi, nie narazili się czasem na niebezpieczeństwo, iż trzeba będzie potępić jako heretyków tych, którzy twierdzą, iż Ziemia tkwi nieruchomo, Słońce zaś się rusza; albowiem przyjdzie czas, gdy w sposób konieczny i dostępny zmysłom zostanie dowiedzione, iż to Ziemia porusza się, a Słońce pozostaje nieruchome.”


Naukowe pojęcie ewolucji jest wieloznaczne, przy tym bywa często mylnie interpretowane. Bardzo często wrogowie ewolucji nie mają pojęcia o żadnej ze znaczeniowo odrębnych definicji ewolucji. W gronie ewolucji mieści się przecież też ewolucja Wszechświata. Ewolucji podlegało poznanie Boga przez naród wybrany i chrześcijan. Czytając cała Biblię podziwiamy zmiany, które nastąpiły od czasów Patriarchów biblijnych, przez czasy Mojżesza, Sędziów, Królów Izraela i Judejskich, czasy niewoli, czasy Machabejskie aż do czasów Jezusa i Zesłania Ducha Świętego. Podziwiamy zmiany w ufnym odbiorze Darów Ducha Świętego, które obserwujemy wśród chrześcijan obecnie!

Ewolucja poglądów, często mylnie traktowanych dotąd, jak dogmaty, pozwala chrześcijanom dążyć do jedności, aby wreszcie czynami realizować wolę Jezusa. Od czasów Mojżesza, przekazującego swemu narodowi Prawo Boga Jedynego, przez tysiące lat trwała ewolucja pozwalająca wreszcie zrozumieć Chrześcijanom, że Bóg JEST w Trójcy Jedyny. Zapewne tylko niewielu z Polaków upiera się, że musimy trwać w wierze swoich pogańskich przodków! Bez ewolucji wiary w Boga Jedynego, która pozwoliła Apostołom, a za ich pośrednictwem Chrześcijanom, szczerze zaakceptować Prawdę, że oczekiwany Mesjasz Jezus jest Bogiem-Człowiekiem zesłanym dla Zbawienia całego świata, trwalibyśmy do dziś w pogaństwie! Ewolucji podlega też stale wiedza naukowa ludzkości.


Myślę, że aktualnie już niewielu upiera się, że centrum całego Stworzonego przez Boga Wszechświata stanowi akurat nasza Ziemia. Mam nadzieję, że jeszcze mniej ludzi twierdzi, iż kształt Ziemi nie jest zbliżony do kuli, ale Ziemia jest płaska, tak jak powszechnie twierdzono w czasach patriarchów („od jednego krańca ziemi do drugiego” - nie pasuje do kuli). Bogu dzięki nikt ich nie prześladuje. Każdy ma prawo do głupoty, nie tylko diabeł. Nikt chyba dzisiaj nie poszukuje już „sklepienia nieba”, tej twardej płyty, która podtrzymuje „górne wody”, czyli „zbiorniki Wielkiej Otchłani” wspominane przy Potopie. W 1981 roku kardynał Ratzinger wyjaśnił nam, że „Biblia nie jest podręcznikiem nauk przyrodniczych ani nie chce nim być”.


Największe kontrowersje budzi ewolucja biologiczna. Przeciwnicy biologicznej ewolucji świata ożywionego nadal są liczni. Według mojej opinii dzielą się na wiele grup, czasem krańcowo różniących się poglądami. Często twierdzą, że ewolucja biologiczna nie może w przyrodzie występować, bo jako dzieło losowych przypadków jest ślepa.

Zapominają przy tym, że skoro wszechświat stworzył Bóg i ustalił rządzące wszechświatem prawa, niczego we wszechświecie nie można nazwać „ślepym”, bo nad wszystkim stale czuwa Oko Opatrzności Bożej. Wszystko przebiega zgodnie z prawami, które Bóg Stworzyciel ustalił. On Jest Stwórcą i Panem Wszechświata i Historii. Jednym z Jego praw jest nasza wolna wola. Wśród ustalonych przez Boga praw są też prawa fizyki, które coraz lepiej poznajemy, wyrażając w nich prawdę o Wszechświecie stworzonym przez Boga. Poznanie praw fizyki stymuluje rozwój coraz bardziej precyzyjnego naukowego opisu we wszystkich naukach przyrodniczych.

Skoro Bóg obdarzył nas i aniołów (również tych, którzy wybrali zło) wolną wolą wynika z tego, że ścisły determinizm nie może istnieć. Kościół odrzuca takie rozumienie predestynacji, wedle którego konkretny człowiek z góry byłby przeznaczony do zbawienia albo potępienia. I taki brak ścisłego determinizmu rzeczywiście zauważamy w równaniach fizyki opisujących mikrocząstki, ale trzeba jednak pamiętać, że zadaniem fizyki jest teoretycznie opisać obserwowane zjawiska oraz przewidzieć wyniki kolejnych doświadczeń, nie do niej zaś należy wyjaśniać dlaczego akurat tak zachowuje się materia. Podziwiamy, jak szczegółowo teoretycy zdołali przewidzieć budowę materii. Teorię potwierdzają kolejne eksperymenty, np. doświadczalne wykrycie w 2012 roku cząstek Higgsawielkim zderzaczu hadronów (LHC). Eksperymenty zaś powodują rozwój teorii, np. doświadczalne odkrycie hipotetycznego do 2021 roku neutrina sterylnego.

We Wszechświecie prawa mechaniki kwantowej dobrze opisują zjawiska obserwowane na poziomie elektronów, wszystkich cząstek elementarnych, zwłaszcza kwantów promieniowania elektromagnetycznego, czyli fotonów, jak również atomów oraz innych „mikrocząstek”. W mechanice kwantowej elektrony są nierozróżnialne, podobnie fotony oraz inne cząstki elementarne. Prawa mechaniki kwantowej dla „mikroświata cząstek” nie pozwalają mikrocząstek opisywać ścisłym determinizmem.

Opis kwantowy „mikrocząstki” ma charakter statystyczny, znamy dobrze prawdopodobieństwa wystąpienia możliwych stanów mikrocząstki, ale nie szczegółowy stan jakiejś wybranej przez nas „mikrocząstki”, np. elektronu albo kwantu w danej chwili czasu. Gdy w rozważanym mikroukładzie występują dwie lub więcej cząstek nierozróżnialnych (np. elektronów) nawet wybór jednej z cząstek jest niewykonalny - taka jest kwantowa natura cząstek. Możemy tak przeprowadzić doświadczenie, aby jakiś parametr dla pojedynczej mikrocząstki dokładniej ustalić, ale wtedy inny związany z nim parametr zostanie z powodu tego ustalenia „rozmyty” zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga. Dlatego uznajemy brak ścisłego determinizmu na poziomie „mikroświata” opisywanego mechaniką kwantową. Między innymi Martin Heisenberg, emerytowany profesor neurobiologi i genetyki Uniwersytetu Würzburgu, (syn Wernera Heisenberga odkrywcy zasady nieoznaczoności) wykazuje że wolna wola ludzi oraz zwierząt istnieje, zasada nieoznaczoności jest między innymi jego argumentem za tym, że z punktu widzenia praw fizyki wolna wola istnieje (Nature 459, 164-165, 2009).

Gdy wrócimy do makroświata, czyli opisujemy cząstki znacznie większe niż pojedyncze atomy, opis staje się wystarczająco dokładny. Nieoznaczoność nie ma większego znaczenia przy opisie ruchu makrocząstki ciała stałego (np. ciał zawierających więcej niż parę tysięcy miliardów atomów, czyli o masie większej od nanograma, 1[ng] = 10-9[g]). W granicach dokładności z jaką zdołamy dany parametr takiego makrociała zmierzyć otrzymamy zgodny, jednoznaczny wynik.

Jednym z powodów pozwalających tak precyzyjnie opisywać makrociała jest dekoherencja. Występuje utrata informacji o stanach kwantowych mikrocząstek znajdujących się w obrębie makrociała wskutek ich oddziaływania z otoczeniem.

Niemniej w układach makroskopowych kwantowe własności materii przejawiają się w niektórych zjawiskach (nadprzewodnictwo, nadciekłość, kwantowy efekt Halla, kwantowe tunelowanie, kondensaty Bosego-Einsteina, kwantowe oscylacje podatności magnetycznej de Haasa van Alphena, kwantowe oscylacje Szubnikowa de Haasa w oporze elektrycznym, itp.). Nadzieje nadal wiążemy z wysokotemperaturowym nadprzewodnictwem.

Układ złożony z wielu makrocząstek teoretycznie można by opisywać dokładnie śledząc każdą makrocząstkę. Teoretycznie moglibyśmy dokładnie opisywać ruch wybranej makrocząstki wynikający z różnorodnych oddziaływań z innymi makrocząstkami i dalszym otoczeniem. Rachunki takie muszą jednak uwzględniać tak wiele zmieniających się nieustannie danych, że jakkolwiek pod względem teoretycznym dokładne obliczenia są możliwe, obliczenia numeryczne (o dokładności wystarczającej na rozsądne porównanie z eksperymentem) praktycznie są niewykonywalne nawet przez komputery o aktualnie największych możliwościach. W miarę dokładny opis układu złożonego choćby tylko z kilku oddziaływujących ciał drogą obliczeń numerycznych ich położeń i prędkości już wymaga nie najgorszego komputera (np. obliczanie orbit, położenia i prędkości planet w naszym układzie słonecznym uwzględniające ich wzajemne przyciąganie grawitacyjne). W układach złożonych z bardzo wielu ciał dla celów praktycznych zazwyczaj wystarczają nam jakieś parametry wynikające ze statystycznego uśrednienia ruchu bardzo wielu cząstek (np. gazu). Dla gazów (w zakresach temperatur, które najczęściej interesują nas w praktyce, czyli wyższych od skraplania) dość dokładny opis parametrów pozwala uzyskać fizyka statystyczna z rozważań nad układami złożonymi z bardzo wielu cząstek (zazwyczaj zadowalającą jest dokładność opisu równaniem stanu gazu doskonałego). W jakimś wybranym obszarze powietrza najczęściej wystarcza nam znajomość ciśnienia, temperatury i gęstości. Powietrze oprócz azotu, tlenu i argonu zawiera parę wodną, dwutlenek węgla, itp. składniki (nie zawsze występują w istotnym dla nas stopniu), gdy uznamy za celowe można też śledzić skład powietrza. Najczęściej interesuje nas zawartość pary wodnej, którą podajemy często ze względów praktycznych jako wilgotność względną, gdyż wilgotność względna ma duży wpływ na nasze samopoczucie (komfort cieplny). Para wodna, której zawartość w atmosferze jest bardzo zmienna i od ludzi niezależna, ma ogromny wpływ, większy niż dwutlenek węgla, na występowanie efektu cieplarnianego.

Wróćmy do krytyków ewolucji biologicznej. Spotykam ogólne stwierdzenia, że teoria ewolucji gatunków i powstawania nowych gatunków jest nienaukowa, bo Karol Darwin błędnie tłumaczył tworzenie nowych gatunków oraz ich rozwój doborem naturalnym.

Równie dobrze można by dziś twierdzić, że teoria Kopernika zawarta w  „De revolutionibus orbium coelestium”  jest nienaukowa. Nie z tego względu, że jeszcze na początku XIX wieku, jako błędna nauka figurowała na Indeksie ksiąg zakazanych, ale dlatego, iż Kopernik opisał orbity planet jako okręgi, a Kepler w opublikowanym w 1609 roku, czyli 66 lat po śmierci Kopernika, dziele wykazał, że orbity planet są elipsami. Typowe nieporozumienia! Zgodnie z prawdą trzeba powiedzieć, że Kepler nie obalił teorii Kopernika, ale ją poprawił! W miarę zdobywania danych o wszechświecie i mikroświecie mniej precyzyjne teorie wymagają stopniowej poprawy, czyli ewolucji, bywa że poprawa musi być rewolucyjna. Kopernik dokonał rewolucji w podejściu do astronomii. Nieistotne też, że Słońce nie jest centrum poznanego Wszechświata. Dzisiejszy stan wiedzy astronomicznej jest kontynuacją rewolucji kopernikańskiej jej stopniową ewolucją.

Zauważenie ewolucji biologicznej było zaś rewolucją w opisie obserwowanej różnorodności organizmów żywych zmianami w obrębie gatunków oraz tworzeniem nowych, odrębnych gatunków. Nie można wyznaczać orbit planet, satelitów, stacji kosmicznych, sond kosmicznych, itp. obiektów w Kosmosie korzystając wyłącznie z dzieła Kopernika. Podobnie dziś już nie można naukowo interpretować obserwowanych zjawisk ewolucji biologicznej dosłownie stosując jedynie wiedzę z liczącej już przeszło 150 lat teorii Darwina. Stosuje się jej wersję aktualną, uwzgledniającą wiedzę o DNA organizmów.

W czasach przed postulowaniem ewolucji powszechnie przyjmowano, że rodzaje zwierząt, ich wewnętrzna budowa oraz wygląd nie zmieniają się od czasu biblijnego tygodnia, w którym Bóg Stworzył Ziemię, Kosmos, rośliny, zwierzęta i człowieka. Darwin w 1859 roku wydał książkę „O powstawaniu gatunków” nazywaną teorią ewolucji Darwina. Podobne do Darwina poglądy posiadał Alfred Russel Wallace i swoje spostrzeżenia przesłał Darwinowi listownie 9 marca 1858 roku z wyspy Ternate. Wypada nam pamiętać, że w czasach Darwina nie znano nawet praw dziedziczenia opata z Brna o. Mendla OSA, nie odkryto jeszcze DNA, dopiero później powstały pojęcia chromosom, mutacja, gen, genotyp, znacznie później została określona struktura (podwójna helisa) DNA i poznano proces replikacji DNA. Teorię Darwina potwierdza ewolucja molekularna. Porównania kodów genetycznych zwierząt oraz szczegółowe poznanie kodu genetycznego człowieka świadczą o tym, że Darwin miał rację opisując rozwój życia na ziemi jako stopniową (bo jak dziś wiemy trwającą ponad 4 miliardy lat) ewolucję.

Dlatego poważnie rozważając naukowo ewolucję biologiczną, niezbędnym jest śledzić najnowsze prace naukowe z dziedziny genetyki.

Cieszy mnie, że w 2015 roku Nagrodę Nobla z chemii przyznano za zbadanie mechanizmów naprawy kodu genetycznego DNA. Mechanizmy naprawy kodu pozwalają organizmom żywym przetrwać mimo bardzo licznych czynników wywołujących przypadkowe uszkodzenia DNA, które są zabójcze ze swej natury. Właśnie mechanizmy naprawy umożliwiają występowanie realnej, powolnej ewolucji biologicznej. Przypomnę że w 2009 roku przyznano Nagrodę Nobla z fizjologii i medycyny za „odkrycie jak zakończenia chromosomów są chronione przez struktury zwane telomerami oraz enzym telomerazę”. Wiele wcześniejszych oraz późniejszyvh Nagród Nobla z medycyny i chemii, wiąże się z tą tematyką (przykładowo: 1958, 1962, 1965, 1968, 1969, 1975, 1978, 1980m, 1980c, 1983, 1987, 1993, 1995, 2002). Przy okazji nadmienię, że większość dotychczasowych laureatów Nagrody Nobla zalicza siebie do chrześcijan. W latach 1901-2000 chrześcijanie stanowili ogółem 65,4% laureatów. Z dziedziny chemii aż 72,5% laureatów było chrześcijanami a 17,3% było Żydami, czyli blisko 90% wierzyło w Jedynego Boga Izraela! Wg mojej opinii dominacja ta ma tendencję malejącą.

Wśród najnowszych publikacji istotne są zwłaszcza prace dotyczące dalszego poznawania genomu człowieka, gdyż rozwój w tym obszarze badań jest bardzo szybki, co z reguły cechuje kluczowe dziedziny nauki niedawno powstałe. Negujący to, że w przyrodzie działa ewolucja molekularna nie zauważają, iż inżynieria genetyczna działa już w praktyce. Organizmy modyfikowane genetycznie (GMO) są stosowane między innymi w zielonej rewolucji. Oczywiście praktyczne wykorzystywanie genetyki oprócz korzyści, może stwarzać nieznane dotąd zagrożenia i musi podlegać kontroli, zwłaszcza moralnej. Przytaczam je tu jedynie, aby uświadomić, że podobne procesy naturalne zachodziły ciągle w przyrodzie już przez miliardy lat powoli tworząc nowe cechy i gatunki zwierząt.

Tych zaś, którzy określają wiek Wszechświata w sposób dosłowny, wg symbolicznego obrazu w Biblii, czyli jako parę tysięcy lat, mogę uspokoić, że ich poglądów nie zakłóca teoria naturalnej ewolucji! Działanie naturalnej ewolucji, w globalnej skali, na zmianę gatunku zwierząt w tak krótkim czasie, jak dziesięć tysięcy lat, jest praktycznie niezauważalne. Wystarczy (wbrew danym doświadczalnym i współczesnym teoriom poprawnie opisującym te dane) przyjąć, że Wszechświat ma tylko parę tysięcy lat, wtedy rzeczywiście, część gatunków mogłaby wymrzeć, zaś pozostałe do dziś byłyby wszystkie praktycznie takie same, jak były już parę tysięcy lat temu. Zapominają jednak, że Stwórca (Wszechświata i wraz z nim czasu) JEST ponad wszelkim swym stworzeniem również poza danym nam przez Niego czasem. Czas jest wartością doczesną związaną ściśle z materią, jak określa to współczesna fizyka. W dniu Paruzji, gdy przestanie istnieć znany nam Wszechświat, przestanie istnieć czas, zapanuje dana nam przez Boga szczęśliwa wieczność. Może Anioł Stróż zmobilizuje kogoś do dalszych przemyśleń, gdy zauważy, że w tekstach biblijnych podkreślających panowanie nad czasem Boga, Który Jest poza stworzeniem, w tym poza czasem, w porównaniu z ludzkim dniem występuje liczba mnoga lat. Czyli wielka liczba lat jest w tych tekstach niemożliwa do określenia przez ludzi - symbolicznie podkreślająca nam, że ludzka miara czasu jest bardzo względna wobec czasu realizacji Bożych Dzieł i Zamierzeń. Dotychczas teksty te tłumaczono z liczbą pojedynczą. „Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień”. (2 Piotra 3,8) „Bo tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, niby straż nocna”. (Psalm 90,4)

Wróćmy do rozważań nad tempem ewolucji. Co innego dzieje się, gdy wkracza działalność człowieka. Wyselekcjonował sporo ras zwierząt, co trafnie już opisywał Darwin, np. bardzo różniące się wielkością i wyglądem psy, koty, konie, kury, gołębie. Trzeba jednak przyznać, że mimo to różnią się tylko nieznacznie kodem genetycznym od swoich dzików przodków, nadal są tym samym gatunkiem co ich dzicy pobratymcy i mogą się z nimi oraz innymi rasami swego gatunku krzyżować.

W dziedzinie roślin uprawnych człowiek w ciągu tysiącleci zdołał wytworzyć gatunki zboża, które są całkowicie zależne od uprawy roli, w dzikiej przyrodzie nie mają większych szans przetrwać nawet kilkudziesięciu okresów wegetacyjnych. Wpływ człowieka, moim zdaniem, obrazuje najlepiej kukurydza uprawna, bo kukurydza nie występowała w stanie dzikim! Dziki przodek kukurydzy - roślina teosinte, nie ma jej cech użytkowych, nie tworzy dużych ziaren ani nie gromadzi ziaren w formie dużej kolby i praktycznie nie nadaje się do uprawy użytkowej. Archeologiczne wykopaliska wykazują, że około 10 tysięcy lat trwała ewolucja, którą kierowała ludzka selekcja upraw przodków kukurydzy. Kukurydza, jako ciekawy pod względem molekularnej ewolucji genetycznej przypadek jest nadal intensywnie badana.

Tempo ewolucji bywa bardzo szybkie. Sekwencje genów kodujących białka układu odpornościowego należą do najszybciej zmieniających się w ewolucji. Sekwencje białek wirusów, bakterii, itp. też szybko się zmieniają. Przykładowo każdego roku powstaje około dziesięciu różnych nowych wariantów wirusa grypy. Sprzyja temu rozpowszechnienie wirusów w dużych populacjach.

Pod koniec 2019 roku ludzki układ odpornościowy pierwszy raz zetknął się z koronawirusem COVID-19. Koronawirus COVID-19 wywołał pandemię. Do czasu stworzenia skutecznych szczepionek, wirus szybko rozprzestrzeniał się drogą kropelkową (podobnie jak różnorodne wirusy grypy). Organizmy chorych, skazane były na ciężką walkę z kompletnie nieznanym do niedawna ludzkiemu układowi odpornościowemu nowym wrogiem i były źródłem wielu nowych zakażeń wśród osób z szerokiego otoczenia. Na COVID-19 brak dotąd wystarczająco skutecznych leków, z wyboru stosuje się zapobiegawczo szczepienia ochronne całej populacji.

Wirusów nie zalicza się do organizmów żywych w ścisłym znaczeniu tego terminu, bo nie mają struktury komórkowej, własnych układów metabolicznych ani nie zawierają organelli, niemniej jednak wykazują zarówno cechy komórkowych organizmów żywych, jak i materii nieożywionej.

Dzięki postępowi w genetyce, naukowej, wiarygodnej identyfikacji kodu genetycznego, pod koniec 2006 roku potwierdzono, że czaszka znaleziona we fromborskiej katedrze niewątpliwie jest czaszką Mikołaja Kopernika. W 2010 roku ciała ofiar katastrofy smoleńskiej zidentyfikowano drogą zbadania kodu genetycznego. Polskie badania genetyczne wykazały, że dla kilku osób Rosjanie podali złą identyfikację. Pomyłki te nie wynikały z błędów metody genetycznej. Rosjanie fałszywie oznakowali jednak trumny ofiar. Dzięki badaniom genetycznym ustalono tożsamość żołnierzy wyklętych – zamordowanych przez komunistyczne władze w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Stworzono Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów.

Chciałbym zaznaczyć, że ludzie najbardziej zaangażowani we wspaniałe dzieło poznawania genomu człowieka są głęboko wierzącymi. Dnia 26 stycznia 2000 roku prezydent USA Bill Clinton oraz premier Wielkiej Brytanii Tony Blair na telewizyjnej konferencji ogłosili publikację opisu genomu człowieka. Bill Clinton powiedział: „Jest to niewątpliwie najważniejsza, najwspanialsza mapa jaką kiedykolwiek stworzył człowiek”. Prezydent między innymi podkreślił duchową perspektywę tego osiągnięcia: „Poznajemy dzisiaj język, w jakim Bóg stworzył życie. Odczuwamy tym większy podziw wobec złożoności, piękna, i cudowności tego najbardziej boskiego i świętego daru Boga”. Swego czasu urzekła mnie książka „Język Boga Kod życia - nauka potwierdza wiarę”, w której na stronie 10-tej są cytowane powyżej tłumaczenia na język polski kilku zdań z wypowiedzi Prezydenta USA. Autor książki Francis Sellers Collins wieloletni dyrektor National Institutes of Health i kierujący pracami międzynarodowego „Projektu poznania ludzkiego genomu” dał w niej świadectwo swego przejścia od agnostycyzmu poprzez ateizm do głębokiej chrześcijańskiej wiary. W pamiętnym dniu 26 stycznia 2000 roku poproszony o zabranie głosu między innymi powiedział: „To szczęśliwy dzień dla świata. Budzi moją pokorę, a zarazem zachwyt myśl, że udało się nam wejrzeć w instrukcję budowy i działania naszego własnego ciała, znaną wcześniej jedynie Bogu”.

Papież Benedykt XVI docenił znaczenie badań nad genomenem człowieka, gdy w 2009 roku powołał Francisa Collinsa do Papieskiej Akademii Nauk.

Francis Collins jest oddany badaniom genetycznym i nie potrafi wyobrazić sobie, że można by je zinterpretować inaczej niż zgodnie z teorią ewolucji biologicznej, której podstawy stworzył Darwin. Twierdzi, że podobne zdanie mają praktycznie wszyscy współcześni biolodzy.


Irracjonalne doszukiwania się w niektórych odkryciach nauk przyrodniczych sprzeczności względem doktryn wiary bywają jednak nadal kontynuowane. Są to poglądy prywatne. Nie odzwierciedlają w żadnej mierze oficjalnej Nauki Kościoła. Kongregacja Nauki Wiary nie wypowiada się odnośnie poprawności odkryć i teorii przyrodniczych.

W 1950 roku w encyklice „Humani generis” papież Pius XII ewolucjonizm określił jako poważną hipotezę.

W 1996 roku Jan Paweł II w przesłaniu do Papieskiej Akademii Nauk stwierdził, że „nowe zdobycze nauki każą nam uznać, iż teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą”. Nie należy jednak traktować jego wypowiedzi za oficjalne stanowisko Kościoła. Święty Jan Paweł II znał dobrze ówczesny stan wiedzy ludzkości w tej dziedzinie, ale zawsze szanował prawo specjalistów z danej dziedziny nauki do kompetentnych wypowiedzi. Uważał, że ewolucjonizm nie jest intelektualną konstrukcją naukową, lecz metanaukową. (*.pdf) Nauką jest, gdy odwołuje się do eksperymentów. Filozoficzna ich interpretacja nie należy do nauk ścisłych. Biologia jest nauką przyrodnicza badająca życie. Tylko część jej obszarów należy do nauk ścisłych.

Współcześnie Kościół precyzuje swoje stanowisko odnośnie nauk uznających kryterium prawdy, w tym nauk ścisłych. Badanie poprawności wyników badań przyrodniczych przez niektórych teologów było niebezpieczne zarówno dla prawdziwej wiary, jak i swobody badań przyrodniczych. Definitywnie zakończyło się to podziałem kompetencji teologii i pozostałych nauk, które wzajemnie się uzupełniają, podobnie jak wiara i rozum wzajemnie się uzupełniają (tekst encykliki „Fides et ratio” z 1998 roku).

Podkreślił to Benedykt XVI w Porta Fidei: „Bardziej niż w przeszłości wiara staje w obliczu szeregu pytań, wynikających ze zmiany mentalności, która zwłaszcza w obecnych czasach zawęża zakres tego, co racjonalnie pewne, do osiągnięć naukowych i technologicznych. Jednakże Kościół nigdy nie bał się dowodzić, że nie może być konfliktu między wiarą a prawdziwą nauką, ponieważ obie, choć różnymi drogami, dążą do prawdy (22)”.

Natomiast zawsze podlegają ocenie bardzo istotne kwestie natury moralnej, zwłaszcza badań prowadzonych nad ludźmi w fazie embrionalnej i na płodach ludzkich, gdyż w grę wchodzi uśmiercanie, bezbronnych na tym etapie rozwoju, ludzi. Manipulacje nad kodem genetycznym człowieka (np. tworzenie „nadludzi”) mogą też być śmiertelnie niebezpieczne dla całej ludzkości.

Teologia nie wypowiada się autorytarnie w sprawach aktualnej wiedzy nauk przyrodniczych, nauki przyrodnicze zaś zdają sobie wreszcie sprawę, że nie mogą autorytarnie wypowiadać się w sprawach wiary, bo świat duchów jest niedostępny dla badań eksperymentalnych. Korzystnym zjawiskiem są też próby wzajemnego zrozumienia, wykorzystania zdobyczy teologii, nauk przyrodniczych oraz innych nauk.

Nauki przyrodnicze badają wszechświat, taki, jakim go stworzył Bóg a nie taki, jaki akurat wyobrażają sobie niektórzy, zacofani, ale wciąż aktywni, przy tym zadufani w swą wiedzę - zdobytą w ubiegłym tysiącleciu! Na szczęście, wśród teologów tacy są już bardzo nieliczni. Eksperymentatorom też potrzeba wiele pokory, aby uczciwie, szczerze badać materialną stronę stworzenia i nie sugerować się przy tym swoimi wyobrażeniami ani dotychczasową wiedzą. Ludzkość musi nieustannie poprawiać wiedzę. Sprawdza ją z najnowszymi eksperymentami i rozwojem teorii.

Od wielu lat jestem emerytem (fizykiem), ale nadal interesuję się najnowszymi osiągnięciami nauk przyrodniczych, dlatego jako tako znam stan współczesnej wiedzy nauk ścisłych. Staram się doceniać wpływ rozwoju ogółu nauk przyrodniczych nie tylko na materialne losy ludzkości, ale również na poglądy ludzi. Nauki przyrodnicze zajmują się jedynie szeroko pojętą materią i oddziaływaniami obiektów materialnych. Krótko mówiąc wszechświatem. Bo tylko tyle można badać doświadczalnie. Świat niematerialnych duchów jest niedostępny dla badań nauk przyrodniczych. Niematerialne duchy (aniołowie: źli i dobrzy) oprócz wszechświata, mają dostęp również do tego, co też Stworzył Bóg, ale co istnieje poza naszym materialnym Wszechświatem!

Kto tego nie docenia jest bardzo dobrym obiektem manipulacji dla złych duchów, bardzo chętnie zwodzących takich naiwnych eksperymentatorów. To, jak duchy oddziałują na nas, najlepiej opisał (i opublikował w książce "Exercitia Spiritualia" wydrukowanej w 1548 roku, w 1604 roku wydrukowanej również w Kaliszu) święty Ignacy Loyola. Przykładem takich niewłaściwie prowadzonych badań doświadczalnych były „zakłócenia” w prowadzonych w latach sześćdziesiątych XX wieku przez US Navy eksperymentalnych badaniach zjawiska telepatii. Po wyselekcjonowaniu grupy osób wyjątkowo efektywnie „nadających” oraz osób szczególnie wrażliwie „odbierających” „przekazy” od „nadających” i początkowych ewidentnych, wielkich „sukcesach” nastała pora niepowodzeń. Potem minęło wiele lat zanim się zorientowano, że badania te, o niepowtarzalnych wynikach, do niczego rozsądnego nie prowadzą, więc zrezygnowano z ich kontynuacji. Wszystko więc wskazuje na to, że nie ma „materialnego” zjawiska telepatii, czyli jakiegoś typu fal elektromagnetycznych, czy innego materialnego rodzaju fal, niedostępnych jeszcze dla współczesnej aparatury pomiarowej, ale wysyłanych i wykrywanych przez mózgi ludzkie. Niemniej bywa, że ludzie miewają przeczucia, itp. niewiadomego pochodzenia sygnały, np. o tym że coś z ich bliskimi dzieje się. Zdarzają się też „prorocze” sny. Być może (bo jak napisałem powyżej uczciwa, poważna nauka nie jest i nigdy nie będzie w stanie zbadać czegoś, co dla aparatury nieuchwytne, bo niematerialne) mamy tu do czynienia z wpływem duchów, oby Aniołów Stróżów, nie zaś ich oraz naszych przeciwników. Zdarzają się przerażające, bardzo sugestywne, realistyczne sny, ale kiedy się, bez naszego odwołania się do Bożego Miłosierdzia nie spełniły, możemy podejrzewać raczej tych ostatnich. Nie przejmujmy się nigdy treścią naszych snów! Doskonale ujmuje to stare przysłowie „sen mara, Bóg wiara”. Podobnie wywołujący duchy zmarłych, nie zdają sobie sprawy, że obserwują efekty powodowane przez sprytnych diabłów a nie przez autentyczne osoby zmarłe. Należy jak ognia unikać spełniania swoich życzeń, jeżeli realizują je diabły, czy jakiekolwiek siły niewiadomego pochodzenia (co na jedno wychodzi). Zdarzają się uzdrowiciele, którzy nie wiedzą skąd pochodzi ich moc oraz inne uzdrowienia nie Bożą Mocą, ale mocą niewiadomego pochodzenia. Uważam, że powinno się traktować je tak samo, jak uzdrowienia przez osoby, które otwarcie same siebie nazywają czarownikami albo przyznają, że uzdrawiają korzystając z magii.


Wróćmy do rzekomego konfliktu wiary z naukami przyrodniczymi. Wrażenie konfliktu wynika z nieumiejętności śledzenia całokształtu bieżącego stanu rzetelnej wiedzy naukowej przez osoby dopatrujące się konfliktu. Podobnie było w czasach Galileusza. Najczęściej osoby takie powołują się tu na autorytety, w czasach Galileusza takim autorytetem był Lodovico delle Colombe, który niesłusznie oskarżał Galileusza o błędną naukę. W naukach przyrodniczych istotna jest wiedza weryfikowalna doświadczalnie, czyli decyduje obserwowana rzeczywistość, nie zaś jakiekolwiek autorytety. Oczywiście, że zawsze pozostaje kwestia interpretacji. Interpretacja niepodważalnych faktów bywa różna (czasem krańcowo).

Najlepsze przykłady sprzecznej interpretacji niepodważalnych faktów mamy w polityce, zwłaszcza aktualnej.

Na szczęście w naukach ścisłych wszystko można i należy sprawdzić. Sprawdza się wiele razy w różnych ośrodkach, w różnych krajach, w różnych warunkach. Wyniki muszą być zbieżne zanim przyjmiemy, że dany opis zjawiska jest wiarygodny. Jeżeli wyniki i opis są zgodne z całokształtem aktualnej teorii fizyki uznajemy, że są zgodne z naszą aktualną wiedzą. Ewentualne rozbieżności większe niż błąd doświadczalny (błąd doświadczalny istnieje zawsze, bo zawsze są ograniczone możliwości pomiaru, zwłaszcza aparaturowe) trzeba wyjaśnić. Najlepiej ponowić pomiary albo chociaż uzasadnić rozbieżności, gdy poprawa stanowi trudność.


Oczywiście wciąż istnieje wiele doświadczalnie już potwierdzonych, wiarygodnie naukowo udokumentowanych zjawisk, których aktualne naukowe teorie nie potrafią jeszcze dostatecznie wyjaśnić, ale nie powinno to nikogo dziwić, bo rozwój nauki trwa. Wiele rzeczy, których w poprzednich wiekach nie rozumiano i często nawet mylnie interpretowano, znalazło już dziś poprawny naukowy opis przez stale rozwijające się teorie. Analizując historię nauki widzimy bardzo wiele takich sukcesów. Bardzo wiele osiągnięć zanotowano w rozwoju fizyki już w XX wieku, a mamy przecież trzecie tysiąclecie, w którym proces poznawania Wszechświata, w tym zwłaszcza przyrody ożywionej i nieożywionej Ziemi oraz obiektów w całym Układzie Słonecznym i nawet tych poza naszą Galaktyką moim zdaniem jest szybszy. Proces intensywnego naukowego poznawania i opisu wszechświata trwa i nie zanosi się, aby rychło miał się skończyć absolutnym końcowym sukcesem, wykluczającym konieczność dalszych badań. Rzetelna wiedza nigdy nie jest w konflikcie z wiarą w Boga, Który Jest Prawdą i piętnuje obłudę!


Książka José María Riaza Morales SJ „KOŚCIÓŁ i NAUKA Konflikt czy współpraca?” (hiszpański oryginał wydano w 1999 roku) dość szczegółowo między innymi opisuje wiele z powyższych zagadnień. Wg Wprowadzenia Riaza Morales jako główny przyjął cel apologetyczny. Znalazłem wiele podobnych prac. Osobiście wolę naukowe podejście, charakterystyczne dla fizyki, oparte na matematycznej logice. Żywię przekonanie, że skoro istnieje Prawda w czym utwierdza nas wiara, nauki przyrodnicze zaś starają się poznać prawdę o materialnym Wszechświecie, w którym żyjemy - konflikt jest niemożliwy - dopóki szanujemy prawdę. Prawdę musimy uszanować! Dane nam jest ze współczesnych badań w zakresie nauk ścisłych coraz lepiej poznawać Boże Stworzenie. Obowiązkiem prowadzących ścisłe badania jest dać uczciwe świadectwo prawdzie przy użyciu dostępnych sposobów badawczego docierania do prawdy.


Powyższy tekst jest w trakcie przeróbek koniecznych z upływem czasu, niestety nie nadążających. Takim zapewne pozostanie. Zostanie luźnym zbiorem nieprzemyślanych wystarczająco, niezręcznie sformułowanych tez, bardzo wiele w nim brakuje, mało korzystam z literatury, ciągle zawiera sporo błędów. Sporadycznie poprawiam nieaktualne już fragmenciki. Niestety jest już też zbyt długi … nie zmienię jego formy. Wybieram z niego czasami istotne moim zdaniem tematy - wątki i przedstawiam jako oddzielne dokumenty HTML o bardziej zawężonej tematyce (patrz:  Wykaz).

Przyznaję, że aktualnie nie panuję nad ogólnym haosem w moim serwisie. Masa w nim powtórzeń. Pocieszam się, że „repetitio est mater studiorum”. Niemniej coraz częściej, gdy chwilowo skleroza ustępuje, zauważam pogłębiający się bezsens aktualnych uzupełnień serwisu. Dziedziczę więcej po ojcu niż matce, tym bardziej potrzeba mi intelektualnych ćwiczeń, wśród nich poprawianie serwisu ma dla mnie duże znaczenie.


HTML 5Valid CSS 3~ *|🔝góra↑| 👈↩ | 🏡 | Święci | Paruzja | zło | walka | cel | wiara |♣ nadzieja ♣|♥ miłość ♥|♥ miłosierdzie ♥| iskra | radość |♣ 🌿 ♣| modlitwa | grzech | 👹 | *