Przyśnił mi się kiedyś mój zmarły leworęczny przyjaciel. Pamiętam, że zawsze szczerze działał bardzo efektywnie dla dobra wspólnego.
Tylko czasem jego poglądy, pomysły bywały gorsze, mimo że przejrzyste, uważałem za niedostosowane do realiów. Sądziłem wtedy, że nie liczy prawidłowo sił niezbędnych do realizacji zamiarów i nie docenia poglądów większości. Wg mnie - zarówno niedocenianie, jak i przecenianie swych sił prowadzi nas do utopii.
We śnie prosił mnie, na ile zrozumiałem sen, bym pomagając ludziom nie gmatwał najprostszych spraw. Jak to we snach bywa, wymigiwałem się. Argumentowałem głupio, że leworęcznym jest łatwiej wszystko zrobić. Innymi słowy, chciałem pomoc innym przerzucić na niego, bo lepiej się do tego nadaje.
Czasem nam się zdaje, że Bóg i święci w niebie mogą wszystko. To nieprawda. Nie mogą uzdrowić sytuacji na ziemi, bez naszej woli, pomocy, naszych działań.
Dopiero godzinę po przebudzeniu zrozumiałem. Prawda jest zawsze najprostsza. Prawda o Bogu tkwi w Jego miłości do nas w Jego nieograniczonym miłosierdziu, którym nieustannie obdarza wszystkie swe stworzenia. Aktywnie musimy Mu w tym pomagać, wtedy dostarczy środki do realizacji.
Nie ma żadnej beznadziei, bo istnieje Wszechmoc, ale potrzebuje naszej dobrej woli. Zła wolna wola wszystkich stworzeń jest źródłem wszelkiego zła.
Nie można im jej odebrać, bo jest potrzebna do szczęścia. Gdy jest zła, prowadzi do unieszczęśliwienia ziemskiego i wiecznego, tych którzy w niej trwają i tych, których za sobą pociągnęli do zła! Czyniąc zło nie można być szczęśliwym na ziemi ani później w niebie. Trzeba zła się wyrzec! Nie deklaracją, ale czynem!
Zła wola stworzeń jest przyczyną wszelkiego zła. Dobry Bóg nie jest przyczyną zła. Jest pierwszą przyczyną wszystkiego, za wyjątkiem zła!
Bóg jest pierwszą przyczyną wszystkiego dobra i tylko dobra. Przy przy stwarzaniu wszystko bardzo dobre było!
Było, ale same się zmieniło, bo tak chciało. Miało wolną wolę - pychę wybrało. Samodzielnie wybrało zło! Zgrzeszyło tworząc tym samym zło. Tworzy kolejne grzechy, intensywnie rozwija zło - swą grzeszność. Determinizm nie istnieje! Wolna wola jest prawdziwie wolna! Bóg jest dobrem i prawdą, której przyjęcie wymaga absolutnej wolności! Wolność trwa, zło też, ale zło trwa tylko do Paruzji! Wolność zaś jest wieczna.
Zakładam, że wszyscy już dobrze wiemy skąd pochodzi wszelkie zło, od samego początku, kto stworzył początki zła, które wywołało znacznie później, bo dopiero po po przeszło 113 miliardach lat, zło Adama i Ewy - nasze zło. Ludzkie zło, które tworzymy, ale nadal pod bardzo silnym wpływem pierwotnego twórcy zła, kusiciela zarazem oskarżyciela.
W Piśmie Świętym czytamy, że ten zły wpływ stale narastał i jeszcze będzie wzrastał z upływem czasu. To, że istnieje silny wpływ nie oznacza, że musimy ani że mamy złu ulegać, bo przecież zawsze mamy wolną wolę wyboru między dobrem a złem. Zgodnie z wiarą i rozsądkiem możemy skutecznie walczyć ze wszelkim złem. Wymaga to wysiłku i stałej współpracy ludzi dobrej woli. Zwłaszcza współpracy każdego z nas z Aniołem Stróżem i Bogiem w Trójcy jedynym.
Bóg widzi nas zawsze. Wspiera nasze zmagania swą wszechmocą, gdy zachodzi konieczność. Najczęściej Bożego działania nie dostrzegamy. Pamiętamy Jego nakazy. Wymagają bezwzględnego posłuszeństwa Bogu. Bóg nam przekazał plan działania prowadzącego do zbawienia, nie tylko nas samych, ale całej ludzkości. Zgodna współpraca jest konieczna - zawsze na wszystkich szczeblach - od rodziny do świata całego. Wrogość między ludźmi nie pochodzi od Boga. Mamy być zła wszelkiego wrogami, ale nigdy drugiego człowieka, choćby nawet on uważał nas za swego największego wroga.
O tym mówi Biblia: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12, 21) Dobrem - nie przemocą generującą dalszy wzrost zła wzajemnego. Jest to bardzo trudne, ale z pomocą Boga możliwe do realizacji na wszystkich wspomnianych szczeblach. Truizm? Nie, to konieczność, by dostąpić bożego zbawienia, nie tylko naszego, ale ludzkości. „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.” (Mt 5, 9)
Początek wszelkiej niegodziwości był przed długim, trwającym do dziś - stałym rozwojem Wszechświata. Jeśli ktoś uważa, że cierpi na na niedostatek wiedzy albo brak pamięci, może zgłębiać nadal - od samych podstaw, które mam nadzieję przedstawiłem w miarę swych skromnych możliwości przejrzyście.
Bardzo mało ludzi współczuje złym duchom. Czy można współczuć głównym wrogom dobrego, w Trójcy jedynego boga? Współczuć ekstremalnie złym istotom, od początku swego istnienia walczącym ze swym stwórcą i całym jego stworzeniem? Czy w ogóle wolno nam okazywać im jakiekolwiek współczucie?
Panuje opinia, że nie ma to żadnego sensu, bo zgodnie z KKK 393:
Nieodwołalny charakter wyboru dokonanego przez aniołów, a nie brak nieskończonego miłosierdzia Bożego sprawia, że ich grzech nie może być przebaczony. „Nie ma dla nich skruchy po upadku, jak nie ma skruchy dla ludzi po śmierci”258.
Treść KKK 393 wydawała mi się niezgodna z pojęciem wolnej woli. Przecież to nasza wolna wola decyduje, jest zawsze potrzebna, by przyjąć bożą miłość, szczęście wieczne. W niebie ciesząc się już pełnią szczęścia nadal dysponować będziemy wolną wolą - zawsze zgodną z bożą wolą. W tym tkwi istota szczęścia bożych dzieci - szczęścia wiecznego w niebie.
Nawet zwierzęta posiadają wolną wolę. Tym bardziej istotna jest dla nas - ludzi stworzonych na obraz i podobieństwo boże, niezbędna by dzielić w niebie szczęście Trójcy. Bóg nie odebrał szatanowi wolnej woli. Gdyby odebrał - szatan przestałby czynić zło. Stałby się bezwolnym, ale równocześnie niezdolnym do przyjęcia szczęścia. Wszystkie duchy i dusze posiadają wolną wolę na zawsze i po Paruzji, która je oczyści z kąkolu, bo są wieczne, niezniszczalne.
Problem wszelkiego zła we wszechświecie tkwi we wzajemnym umacnianiu się diabłów przez generowanie ciągłego wzrostu zła własnego i próby zmuszenia nas do czynienia zła nieustanie.
Są to działania ZASTĘPCZE szatana! Nie mogąc pokonać Boga - złe duchy usiłują zagłuszyć niepodważalną Prawdę Jego istnienia w swej świadomości. Niszczą też wszelkie przejawy Prawdy w naszych umysłach! Prawdą jest, że szatan stale oszukuje sam siebie! Gdyby nie to, dawno nawróciłby się do swego Stwórcy, Którego sprawiedliwość nadal każdy szatan wielbi.
Przy jego nieziemskiej, anielskiej inteligencji, trudno mu zagłuszyć swoje sumienie, dlatego cierpi niewyobrażalnie, nieustannie, usiłując to ukryć przed sobą i całym wszechświatem, najbardziej zaś przed Wszechwiedzącym Bogiem. Na tym polega diabelska nieziemska głupota!
Zawsze możemy korzystać z wolnej woli. Daru wolnej woli Bóg nigdy nikomu nie odebrał, nie odbierze ani nawet nie zawiesi. Bóg nie odbiera tego co jest konieczne. Wszystko stworzył bardzo dobre, by mogło osiągnąć szczęście.
Teraz skoro już wiem, że KKK 393, jako jedyny argument wykorzystał fragment „De fide orthodoxa” świętego Jana Damasceńskiego - żywcem skopiowany, nie od jakiegoś świętego, ale z pracy „O naturze człowieka” (/antyk grecki/…nemezjusz z emezy - o naturze ludzkeij.pdf) Nemezjusza, który (w tytule swej pracy napisał, że jest biskupem Emesy, nic poza tym o nim nie wiadomo) w IV wieku bezkrytycznie korzystał z dzieł pogańskich greckich filozofów Medioplatonistów. Niestety kopiści (przy zapisie koinè) mylili przydomek „Nissenus” z podobnym imieniem „Nemesius” i chętnie kopiowali prace Nemezjusza, jako dzieła św. Grzegorza z Nyssy.
Obywatel i sędzia miasta Pizy, Burgundio, w roku 1148 przetłumaczył „De fide orthodoxa” na polecenie papieża Eugeniusza III na język łaciński. Tłumaczenie łacińskie umożliwiło wykorzystanie „De fide orthodoxa” jako podręcznika dogmatyki na wiele stuleci. KKK 393 świadczy, że nadal używanego, jako podstawy wiary. Później w 1153 roku Burgundio przetłumaczył Nemezjusza „O naturze człowieka”, czyli widział, że istotny fragment w „De fide orthodoxa” pochodzi z pracy „O naturze człowieka”. Zapewne Burgundio wiedział wcześniej, że „O naturze człowieka” stanowi fragment „De fide orthodoxa”, dlatego też przetłumaczył Nemezjusza. Tłumacząc dzieło Nemezjusza był jednak przekonany, że tłumaczy dzieło św. Grzegorza z Nyssy. Traktując dzieła Nemezjusza za prace św. Grzegorza z Nyssy, nikt nie zauważył ewidentnej sprzeczności poglądów odnośnie końcowego losu szatana.
Jeśli KKK 393 nie ma żadnych podstaw, analiza możliwości nawrócenia się szatana ma sens. Można teraz prześledzić jak w poprzednich wiekach wielu świętych Kościoła modliło się o nawrócenie diabła. Postaram się to zreferować, przemyśleć. Istotne są tu te opinie współczesnych teologów, które nie zakładają z góry nieomylności KKK 393. Wszak treść KKK 393 nie pochodzi z żadnego dogmatu. W mej opinii jest sprzeczna z nieograniczonym miłosierdziem Boga. Z góry ogranicza Jego wszechmoc. Skoro o wszystkim zadecydował już KKK 393, sprowadza Sąd Ostateczny do odczytania wyroku, już który zapadł tysiące lat temu - w chwili śmierci grzesznika. Gdzie była jego wolna wola przez te tysiące lat? Czemu służyły cierpienia? Cóż to za Sąd, który tysiące lat nie pozwala wyrazić żadnej skruchy? Grzesznik ten cierpiał już przecież za swe grzechy tysiące lat. KKK 393 pozbawił go na zawsze nawet możliwości skruchy.
Czyżby współczesne ludzkie sądy i te znane nam z historii były miłosierniejsze od Miłosiernego Boga? Żaden ludzki sąd nie więził nikogo dłużej niż 130 lat. Czy musimy nadal tkwić w pogańskich poglądach z IV wieku? Czy nadal konieczne jest podziwiać ludzką, ułomną inteligencję pogan - zamiast treści całej Biblii? Przecież wierzymy, że Słowem Bożym jest Biblia a Bóg jest Prawdą. Owszem Biblia wymaga wysiłku, ostrożności przed zakłamanym jej zrozumieniem. Jej treść trzeba interpretować zawsze zgodnie z intencja Boga, jej głównego Autora. W tym niezbędne są coraz lepsze przekłady i komentarze biblistów dostosowane do Nauki Kościoła i współczesnego człowieka. Przecież takie już od lat mamy!
Tak czy owak, chcemy czy nie chcemy, musimy walczyć, zwalczać zło, działania szatana, ale rozpoznawać i ostrożnie traktować wymierzone bezpośrednio w nas zło, nawet w KKK. Prawdą jest, że diabeł tkwi w szczegółach. Nie dajmy mu się wpuścić w maliny, rozsupłując wszelkie, celowo przez niego gmatwane węzły. Jeżeli zachowamy ostrożność i zdrowy rozsądek, logikę, dostrzeżemy wtedy rzeczy najważniejsze. To od nich w każdym momencie szatan pragnie odciągnąć naszą uwagę.
Pamiętam z książki o św. Janie Marii Vianney - patronie proboszczów, że przed kluczowymi działaniami świętego, szczególnie silnie był atakowany, nawet fizycznie. Traktował to zawsze z wielkim spokojem i pokorą, niwecząc tym samym wysiłki diabła. Podobne działania opisano w życiorysach Ojca Pio oraz innych świętych. Dzieje się tak też w przypadku ludzi, których uważamy za wielkich grzeszników, tyle że nikt tego nie spisuje, co więcej, gdy zwierzają się nam, myślimy, że blagują albo ich zdrowie psychiczne szwankuje. Gdy osobiście nam się to nie przytrafia nigdy, pamiętajmy, jest rzadkie i nie musi. Poza tym, gdy nie mamy jeszcze wprawy, nie rozpoznajemy, nawet nie zauważamy! Podobnie w lesie nie zwracamy uwagi na szarego, malutkiego, skromnego w wyglądzie owada, choć bardzo rzadkiego w naszym kraju, gdy akurat nie jesteśmy fanem drobnych owadów ani entomologiem. Gdy nie wierzymy, że szatan nadal działa i jego działanie dotyczy też nas, warto rozważyć, na wszelki wypadek, spostrzeżenie o. Stanisława Bieli SJ, kiedy szatan przestaje nas atakować. Gdy ten fragment wywoła irytację, koniecznie uzupełnić rozwinięciem tegoż o. Badeniego OP. Z własnego doświadczania wiem, że rada o. Badeniego jest bardzo życiowa. Najskuteczniejszą pułapkę diabła pozwala rozpoznać, już kiełkującą w naszych codziennych reakcjach, prostym sposobem. Oby ten nasz „guz” zawsze był martwym!
W moim przypadku, czasem daje znać o sobie! Czasem moja refleksja jest spóźniona. Ważne - ratuje mnie przed zgubnym przecenianiem swych możliwości. Ile w międzyczasie tworzę zła, zanim się zreflektuję, jeden Bóg, może i mój Anioł Stróż to wiedzą! Bardzo dobrze, że moja rodzina i przyjaciele też reagują na moje idiotyczne, niezgodne z bożą wolą zachowania. Chyba pobyt w samotności też ułatwia występowanie pychy. Trudno jednak cokolwiek nazwać samotnością, skoro podjudzające do pychy złe duchy zawsze istnieją i wykorzystują każdy moment naszego życia, by nas przez pychę doprowadzić do upadku.
Widzę, że upadam zawsze, gdy lekceważę możliwości złych duchów, ich stałą obecność, nie wierzę w ich aktualny wpływ na moje myśli. Wtedy wydaje mi się, że skoro w tej chwili czuję się dobrze, widocznie teraz nękający mnie dotąd zły duch zajął się kimś innym.
Zapominam, że ich liczba jest na tyle duża, iż nie muszą w tym nieustannym nękaniu nikogo z nas zaniedbywać. Wyjątkiem w przykrym traktowaniu są ci, których zło wystarczy szatanom tylko utwierdzać dalszymi grzesznymi przyjemnościami.
Jeżeli diabły są przekonane, że dana osoba dąży do coraz większego zła i nie zdoła już zmienić swego stylu życia, szukają następnych ofiar.
Mimo wzajemnej nienawiści w ich gronie nadal panuje ostra dyscyplina i współpraca, nieustanne współzawodnictwo, dostosowywanie metod do mentalności ludzi, ducha naszych czasów.
Od czasu do czasu, tym opanowanym złem, wystarczy podsuwać pomysły na intensyfikację swego zaakceptowanego stylu życia. Takich ludzi absolutnie nie należy nękać, by nie wyrwali się ze zła, trzeba tylko, na ile to możliwe, przeciwstawiać się ich Aniołowi Stróżowi. Przeszkadzać umiejętnie mu w jego misji.
Nie jest to trudne, w przypadku opanowanych złem, którzy nie wierzą w diabła. Tacy nie mogą rozpoznać intencji duchów, bo nie wierzą w ich istnienie! Anioła Stróża nie będą słuchać, dopóki nie uwierzą w Boga oraz nie przyjmą konsekwencji swej wiary. Wiary w realne istnienie dobra i zła osobowego.
Dumni są z ogromu swej wiedzy, znajomości wszystkich, możliwych do praktycznego stosowania w życiu jej dziedzin. Idą w życiu zgodnie z duchem czasu! Wiara w istnienie Boga i jakichkolwiek duchów jest dla nich średniowiecznym przeżytkiem. „Jakie czasy, taki dominujący w nich duch”.
Przybywa przekonujących siebie i innych, że Bóg, dusze, duchy nie istnieją. Nie wierzą we własną nieśmiertelna duszę, bo ją doszczętnie zagłuszyli. Chcąc nie chcąc - jednak wierzą. Gorliwie wyznają wiarę w nieistnienie Boga.
Nie czas na narzekania typu „O tempora, o mores!” Wystarczy, gdy ufnie wytrwamy w chrześcijańskiej tradycji - ponad tysiącletniej już dla Polski. Trzeba nam zdrowej tradycji, zgodnej z prawdą, czyli Bogiem, nie tradycyjnych zakłamań i szkodliwych mitów. Te pochodzą od ojca kłamstwa.