*
|↓dół🗏| 👈↩ | 🏡 | Święci | Paruzja | zło | walka | cel | wiara |♣ nadzieja ♣|♥ miłość ♥|♥ miłosierdzie ♥|♥ iskra ♥| radość |♣ 🌿 ♣|
modlitwa | grzech | 👹 | W |*
Często w różnym kontekście używamy słów święty lub świętość. W Kościele katolickim świętość ma bardzo wiele odrębnych bliskoznaczników używanych do określania osób, zarówno żyjących (np. Ojciec Święty), świętej pamięci zmarłych, zwłaszcza uznanych świętymi Kościoła. Wszyscy członkowie Kościoła nazwani są też świętymi. Dorzućmy również znaczenia przenośne.
Wieloznaczność jest zawsze przeszkodą. Wieloznaczność słów - od zarania, już w koine, utrudniała prawidłowe zrozumienie Nowego Testamentu zawsze. W 1976 roku pisał o tym ks. prof. Feliks Gryglewicz (*.pdf). Jeszcze większe problemy interpretacji występują w Starym Testamencie. Każda epoka rozumie Pismo Święte nieco inaczej, lepiej moim zdaniem, skoro historia Zbawienia trwa, historyczne nowe fakty przybliżają sens tego, co napisano przed wiekami albo tysiącleciami. Przybliżają - nie wyjaśniając sensu definitywnie. Przypuszczam, że definitywne zrozumienie możliwe jest dopiero na tamtym świecie. Jestem tego pewien, że tam każdy wszystko zrozumie.
Oczywiście człowiek uznany przez ludzi „świętym za życia”, może na własne życzenie zostać potępionym, ale tego typu „świętości” nie będę rozważać. Nikt nie może się sam zbawić. Zbawia nas Bóg. Nasza ludzka świętość jest darem Boga. Dar Boga staje się skuteczny po ostatecznym i dobrowolnym jego przyjęciu.
Każdy istota obdarzona duszą może, ale nie musi skorzystać z Jezusowego zaproszenia do życia w świętości. Wszyscy jesteśmy grzeszni. Jeśli taka nasza wola będziemy bezgrzesznymi - świętymi w wiecznym życiu w niebie już na zawsze.
Podkreślę, że konieczną do wyboru przyjęcia łaski pełną świadomość uzyskujemy dopiero na tamtym świecie. Tam nasz wróg nie ma już dostępu do naszych myśli, możliwości okłamywania nas, oczerniania Boga w naszych myślach, fałszowania Dobrej Nowiny, zwodzenia, niweczenia swą propagandą owoców bożej łaski.
Dopiero tam, są odpowiednie warunki podjęcia najważniejszej dla nas decyzji (nie tuż przed zgonem, jak wg pogańskich neoplatoników podaje KKK 393).
Wszak Kościół z wiarą i nadzieją modli się o zbawienie wszystkich ludzi bez wyjątku. Kościół nigdy nikogo nie ogłosił potępionym.
Wierzymy w sąd szczegółowy i sąd ostateczny. Żaden sąd nie powinien być tylko formalnością. Pamiętajmy, że Bóg, w odróżnieniu od nas, formalistą nigdy nie był! Zawsze potępiał bezduszny formalizm. Zawsze pozwala nam na refleksję nawrócenia. Wszak wolną wolę zachowamy w niebie. Dopiero w niebie będziemy się cieszyć pełnią wolności dziecka bożego, któremu już nie zagraża grzech. Grzeszność, każdego bez wyjątku człowieka na ziemi jest dowodem ułomności, słabości naszej woli ludzkiej. Tylko ogień Paruzji niszczący chwast grzechów może to zmienić i wtedy pozbędziemy się już na zawsze swych ułomności. Nasza grzeszność nie jest przeszkodą dla Boga. Tylko zła wola, całkowicie świadome przeciwstawienie się woli Boga, stanowi nieprzezwyciężoną na zawsze trudność - potępienie wieczne.
Przy poszanowaniu Prawdy, czyli świętości Boga, drobina inteligencji starcza, by zgodzić z wnioskiem, że na ziemi, w chwili śmierci (która nastąpić może niespodziewanie i momentalnie albo we śnie, lub śpiączce, np. farmakologicznej), podjęcie rozumnej i wiążącej już na zawsze, ostatecznej decyzji jest czasem (wg mnie zawsze) niemożliwe. Bóg nie wymaga rzeczy niemożliwych! Zna wszelkie słabości natury ludzkiej.
Boży dar zbawienia możemy odrzucić na zawsze, ale całkowicie dobrowolnie i z pełną świadomością konsekwencji naszego wyboru.
Nadejdzie dzień Paruzji. Każdego czeka Sąd Ostateczny i zapada na nim jednoznaczny wyrok: niebo albo piekło. W niebie przebywa Bóg i wszyscy święci. Zbawienie polega na oczyszczeniu nas przez Boga z wszelkich grzechów. Tylko po oczyszczeniu z grzechów i dobrowolnym przyjęciu Bożego daru może nas Bóg zbawić, uświęcić i przyjąć do nieba.
Dobrze wiem, że wkrótce każdy z nas - aktualnie żyjących, po swej śmierci, pozna dokładnie - jak naprawdę wyglądają rzeczy ostateczne. Pozna to we własnej duszy (celowo nie piszę „na własnej skórze”, bo ta w grobie szybko ulegnie zniszczeniu). Nauka Kościoła Katolickiego jest zgodna z moim aktualnym odczuciem prawdy. Stwierdzenie moje dotyczy dogmatów wiary katolickiej. Być może w stosownej chwili opiszę kiedyś, jak rozumiem naukę Kościoła. By należycie opisać, jak pojmuję prawdziwość nauki Kościoła, nie mam jeszcze wystarczającej wiedzy, czasu ani nawet na to ochoty. Wątpię, czy kiedykolwiek tu na ziemi zdobędę wiedzę dostateczną. Po śmierci „zaś poznam tak, jak i zostałem poznany”. (1Koryntian 13,12)
Dogmaty definiują to, w co obowiązany jest wierzyć katolik. Ten depozyt wiary jest identyczny dla Katolickiego Kościoła Zachodniego, jak Katolickich Kościołów Wschodnich i ogólnie prawosławia, bo Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej I w 2020 roku stwierdził, że dla największych kościołów nie ma różnic dogmatycznych.
Oprócz dogmatów jest masa różnorodnych poglądów osób wierzących. Katolik wierny Stolicy Apostolskiej, może wierzyć zgodnie z poglądami nienaruszającymi żadnego z dogmatów. Może śmiało akceptować poglądy świętych Kościoła, papieży, jego prawowiernych teologów, ale nie jest do tego zobowiązany. Może posiadać oryginalne własne poglądy na wiarę, byleby uszanował w nich wszystkie dogmaty Kościoła. Nie powinien jednak naruszać jedności panującej w Kościele. Prywatnie uważam, że rozbijanie jedności Kościoła jest ciężkim grzechem.
Świętość Boga w Trójcy Jedynego jest najważniejszą w naszym życiu. Nasza matka (Elżbieta z Czakańskich Heimannowa) powtarzała nam bardzo często: „Bez Boga ani do proga!”. Aby zrealizować jej nakaz niezbędna jest elementarna znajomość Świętości Boga. Dlatego tylko na elementarnej znajomości się skoncentruję.
Przed czasami Adama oraz Ewy istniały już cierpienia stworzeń wywołane przez
szatana. Świadomy wybór zła jest możliwy dzięki wolnej woli istot stworzonych!
JP2 pouczył nas:
Szczęście, dobro, miłość nie mogą zaistnieć, bez wolnej woli!
Wolna wola jest więc niezbędna do szczęścia Boga z ludźmi!
Istnienia zła nie było koniecznością, ale zaistniałe zło trwa do Dnia Ostatecznego!
Pamiętamy też, że Bóg stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje (Rdz 1,26-27), aby naszym celem było dążenie do doskonałości. Wyznaczył nam konkretne zadanie ubóstwienia, które św. Augustyn ujął: „Bóg staje się człowiekiem, żeby człowiek stał się Bogiem“.
Pamiętamy o naszym ubóstwieniu, ale raczej „teoretycznie”. Mamy wolną wolę i pragniemy zbawienia przez wolność. Nikt nie będzie zbawiony z „teorii”. Liczy się praktyka, praktykowanie wiary, nasze codzienne czyny względem bliźnich, zwłaszcza tych «najmniejszych», którzy potrzebują naszej pomocy, w tym ubogich. „Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić;“ (Mk 14,7; J 12,8; Mt 26,11; Łk 7,36).
Musimy uznać, że jesteśmy grzeszni „a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata.” (Iz 64,5)
To wiemy i tego akurat na tym świecie już nie zdołamy zmienić. Potrzebna jest Paruzja, aby usunąć kąkol tkwiący w nas wszystkich.
Do jej czasu doszczętne usunięcie zła zniszczyłoby dobry zasiew na tym świecie przed czasem żniwa.
Niemożliwe jest idealne królestwo z tego świata, dopóki władcą jest szatan. Jezus przez miłość na krzyżu pokonał szatana, nadal nieustannie zwycięża wszelkie zło, ale nie narusza wolnej woli.
Nikogo Bóg nie chce zgubić, „ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia”. (2 P 3,9)
Bóg Pragnie naszej świętości, gdyż świętość jest warunkiem przebywania w niebie.
Uzyskujemy świętość dzięki ostatecznemu spaleniu kąkolu w trakcie paruzji.