HTML 5Valid CSS 3 !icon to Wave link * |↓dół🗏| 👈↩ | 🏡 | Święci | Paruzja | zło | walka | cel | wiara |♣ nadzieja ♣|♥ miłość ♥|♥ miłosierdzie ♥|♥ iskra ♥| radość |♣ 🌿 ♣| modlitwa | grzech | 👹 | Wykaz |*


fałszywe obrazy (patrz też 2. i 3. fałszywe obrazy)

Noszę się z zamiarem (tak prostego, jak tylko zdołam i krótkiego, jeśli zdołam) przedyskutowania kwestii, na ile obrazy, którymi żyję A, mimo moich szczerych chęci, są niezgodne z prawdą, która zawsze musi być obiektywną, by nie była swoim zaprzeczeniem. Nie mam zamiaru tworzyć tekstu naukowego! Chcę jedynie podsumować na własne potrzeby, na podstawie tego, co już dane było mi poznać i zrozumieć, rolę obrazów w moim życiu, zwłaszcza fałszywego ich rozumienia i błędnego traktowania.

Jestem przekonany, że ludzie zawsze obserwowali otoczenie i starali się wyobrazić czym jest oraz jak funkcjonuje otaczający ich wszechświat. Przypuszczam, że dążenie to, nie mogło być obce ludziom w raju. Nawet zwierzęta skrzętnie obserwują swoje otoczenie, choć uważa się, że obce im postrzeganie symboliczne.

Ludzie obserwując tworzyli w umyśle obrazy rzeczywistości, symbole. Rzeczywistość jest bardzo złożona i z wielu względów nie może być w pełni dokładnie opisana. Prastare i nowe symbole nie są w stanie dokładnie jej opisać. Dokładny opis jest niemożliwy, bo nasza wiedza nie jest pełna. Jest uzupełniana i stale wzrasta ewoluując. Proces wzrostu wymaga od czasu do czasu odrzucenia błędnych obrazów B.

Podejście symboliczne pozwala niezmiernie uprościć procedurę opisu. Celem symbolu nie jest szczegółowy, dokładny opis, ale w miarę trafne oddanie istoty opisywanego zagadnienia. Symbol, „jak gotycki witraż w grze kolorów pozwala nam na odkrycie czegoś głębszego z naszego punktu widzenia”. Jednak dosłowne traktowanie i przyjmowanie symbolicznego opisu za wyczerpujący prowadzi do fałszywego obrazu. Błędnie traktujemy wtedy nasz symboliczny opis za wyczerpujący prawdę i z góry zakładamy, że wszelkie inne możliwe opisy tego zagadnienia są całkowicie fałszywe.

Każdy człowiek jest obrazem Boga. „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”. (Rdz 1,27)   Dotyczy to bez wyjątku wszystkich ludzi. Mimo skażenia grzechem pierworodnym i wszystkimi kolejnymi naszymi grzechami, każdy człowiek jest nadal obrazem Boga. W Bogu naszym - Jezusie Zbawicielu, który wytrwał bez grzechu, poznajemy w pełni Boży Obraz - nieskażony niczym. Pierwotny obraz Boga, jaki był w człowieku bezgrzesznym, doskonale nam objawiony został w Synu Bożym. Adam i Ewa zgrzeszyli w raju. Szczególną łaskę uzyskała Matka Boża. Z wyjątkiem tej czwórki, wszycy my, pozostali ludzie, jesteśmy skażeni grzechem pierworodnym już od poczęcia. Owszem chrzest gładzi wszystkie grzechy, ale osłabiona i skłonna do zła natura nadal istnieje w każdym człowieku. „We wszystkich kąkol grzechu jest jeszcze zmieszany z dobrym ziarnem ewangelicznym aż do końca wieków”. Każdy człowiek jest obrazem Boga, ale obserwując samego siebie, jasno widzę, że pod względem braku doskonałości, zwłaszcza grzeszności, fałszywym obrazem Świętego Boga jestem. Zdaję sobie sprawę, że Paruzja (która zniszczy wszelki kąkol) jest dla nas i dla całego świata konieczna, aby szatan, ojciec kłamstwa przestał być władcą tego świata, który wtedy dopiero bezpowrotnie przeminie, aby zapanowało Boże Królestwo.

Niestety ludzkie wrodzone możliwości poznawcze są ograniczone C. Wzrosła natomiast i aktualnie rośnie nadal lawinowo wiedza ludzkości o otaczającym ją świecie i Wszechświecie.

Wiele wnoszą do tego wzrostu wiedzy ludzkości nauki ścisłe, które uznają kryterium prawdy. W Porta Fidei papież Benedykt XVI stwierdził: „Bardziej niż w przeszłości wiara staje w obliczu szeregu pytań, wynikających ze zmiany mentalności, która zwłaszcza w obecnych czasach zawęża zakres tego, co racjonalnie pewne, do osiągnięć naukowych i technologicznych. Jednakże Kościół nigdy nie bał się dowodzić, że nie może być konfliktu między wiarą a prawdziwą nauką, ponieważ obie, choć różnymi drogami, dążą do prawdy”.

Aby nie było problemów stwarzających wrażenie konfliktu, Kościół musi autorytatywnie wyjaśniać wiernym, co dokładnie jest prawdą wiary, a co nią nie jest. Niestety, przeciętna osoba wierząca - członek Kościoła (do takich się zaliczam), ma wiele błędnych wyobrażeń i brakuje jej rzetelnej wiedzy odnośnie oficjalnej nauki Kościoła.

Powodów takich błędnych naszych interpretacji jest wiele, nie zdołam ich wyliczyć. Dobrze, że odnośnie nauki Kościoła dostępne są rzetelne źródła (np. Biblia, „Katechizm Kościoła Katolickiego”, wielojęzyczny serwis Stolicy Apostolskiej www.Vatican.va, zwłaszcza dokumenty „Kongregacji Nauki Wiary” D, Radio Watykańskie, Osservatore Romano, niektóre dokumenty www.Vatican.vapo polsku, bywają też inne związane z wiarą serwisy, itd.).

Na ogół nie wyzbywamy się błędnych z gruntu przekonań, co więcej w dobrej wierze je szerzymy! No cóż, mylić się jest rzeczą ludzką, gorzej trwać w błędzie, najgorzej doprowadzić do błędu Bogu Ducha winnych, zwłaszcza tych, którzy dotąd mieli zdrowy pogląd w danej kwestii i ulegli naszej sugestii!

Przejdźmy jednak do błędnych obrazów, nie na tyle poważnych, by musiała zajmować się nimi wspomniana Kongregacja. Aby złagodzić powagę, zacytuję żart Świętego Jana Pawła II (z domeny Opoka.org.pl zatytułowany Papież się boi): Kiedy owo niezapomniane spotkanie z Polakami dobiegło końca (poniedziałek, dnia 23 października 1978 r.), wtedy Jan Paweł II wszedł w tłum i rozmawiał ze swoimi rodakami. Rozmowa była swobodna, ale w pewniej chwili Papież zauważył ze śmiechem: „Już więcej nic nie powiem, bo gdybym powiedział, to chyba dobrałaby się do mnie Kongregacja do Spraw Wiary!”

Gdyby ktoś sądził, że naprawdę papież boi się tej, czy innej Kongregacji Kościoła, jego obraz Kościoła, choć błędny jest przy tym dodatkowo zupełnie niepoważny. Takich błędnych kompletnie niepoważnych obrazów Kościoła, niestety zauważam wiele.

Mam nadzieję, że moje obrazy Kościoła w większości nie zaliczają się do błędnych. Zapewne w moich obrazach są też błędne. Przypuszczam, że nawet moje błędne poglądy są nieco poważniejsze, od tych, które ośmielam się krytykować. Niemniej chciałbym się ich wyzbyć. Na ile potrafię unikam zła (błędny pogląd, jak wszelki fałsz i zło pochodzi od ojca kłamstwa). Aby wykrzewić z duszy i umysłu błędne przekonania - fałszywe obrazy, trzeba uświadomić sobie ich zło, trzeba poznać prawdę, by się od nich wyzwolić. Temu ma służyć niniejszy tekst.

Poważnie zaś: Kongregacja podlega papieżowi i zawsze okazuje wierność papieżowi i nauce Kościoła. „Kongregacja Nauki Wiary” szczególnie dba o wierność Kościołowi, zwłaszcza nauce Kościoła również tej o prymacie papieża. „Kongregacja Nauki Wiary” przyjmuje polecenia papieża i przygotowuje stosowne dokumenty albo zmiany dokumentów. Niestety wielu wiernych, w tym księży, biskupów, arcybiskupów, kardynałów o tej wierności zapomina, nawet o wierności Bogu Jedynemu zapomnieli. Wypowiadając się publicznie podkreślają, że są „dobrymi katolikami”. Jakby zapomnieli o swoim chrzcie i do czego ich zobowiązuje. Wielokrotnie, przy różnych okazjach, odnawiali swoje przyrzeczenia chrzcielne. Ci wśród nich, którzy nadal uważają się za kapłanów Kościoła, dodatkowo wielokrotnie, w imieniu Kościoła, odbierali przyrzeczenia od innych wiernych.

Wielu bezpodstawnie podważa autorytet papieża. Są wśród nich niezadowoleni z rezultatów Soboru Watykańskiego II. Np. sedewakantyści twierdzą, że Kościół od 1958 roku nie posiada papieża, a kolejni, wybrani przez kolegium kardynalskie papieże (Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł, Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek) w ich opinii są antypapieżami. Kwestionowanie dokumentów Soboru Watykańskiego II prowadzi do kwestionowania autorytetu Kościoła i papieża - pozwala na wszystko, np. założyć „Prawdziwy Kościół Katolicki”, mianować siebie samego (tzn. wykluczającego się z Kościoła Katolickiego księdza), biskupem (oczywiście bez zachowania sukcesji apostolskiej), papieżem. Samozwańczy Pius XIII uznany przez małą grupkę zwolenników za „prawowitego papieża” napisał dwie „encykliki”. Zmarł w 2009 roku. Garstka „wiernych Piusowi XIII” nadal uważa, że stanowi „jedyny zgodny z Ewangelią Kościół” i próbują „wybrać sobie kolejnego „prawowitego papieża”! Jest wiele różnych garstek uważających siebie za „jedyny zgodny z Ewangelią Kościół”. Powstały z różnych powodów. Są rozproszone po całym świecie. Brak między nimi zgody, bo każda z nich uważa się za „jedyny prawowity - jedyny zgodny z Ewangelią powszechny Kościół”! Zapomnieli, że przypisywany wyłącznie sobie przymiotnik katolicki, czyli powszechny nijak nie pasuje do żadnej garstki.

Dobrze jednak, że nawet garstki, wraz z większością wszystkich innych chrześcijan, wyznają nadal wiarę w „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”! Może zdarzy się, że kiedyś ktoś, kto tylko mechanicznie to powtarzał, zastanowi się nad tym co znaczy powszechny i apostolski, może nawet zastanowi się nad sobą i swoją rolą w tym, abyśmy wszyscy zgodnie z tym wyznaniem wiary, nie tylko w słowach, ale i czynach stanowili „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”.

Prawdopodobnie pierwsze całkowite pojednanie nastąpi między starożytnymi Kościołami: Ekumenicznym Patriarchatem Konstantynopolitańskim i Kościołem Katolickim, które uległy skłóceniu już w 1054 roku! Wyjaśniono między nimi wiele odwiecznych uprzedzeń. Patriarcha Bartłomiej stwierdził, że nie ma dogmatycznych różnic między prawosławiem a Kościołem Katolickim. Podziały narastały przez wiele wieków. Proces odwrotny nie może być natychmiastowy. O dążeniu do jedności realistycznie, z wiarą i nadzieją, mówił na zakończenie liturgii ku czci św. Andrzeja (Stambuł 30.11.2020). Droga do pełnej jedności chrześcijan się nie skończyła i może być kontynuowana z wytrwałością, realizmem i „pełnym zaufaniem Opatrzności”, bo nie opiera się na bezpłodnej „utopii ekumenistów” i nie wyraża żadnego „minimalizmu teologicznego”, lecz stanowi „wolę naszego Pana”.  Święte słowa - moim zdaniem - „nic dodać nic ująć!

Dla liczącego ponad mld wiernych kościoła katolickiego znacznie większym zagrożeniem niż odłączanie się kolejnych garstek, przeciwdziałających ekumenizmowi, ale „postępowych”, bo „wierzących inaczej”, są fałszywe obrazy Kościoła rozpowszechnione wśród jego członków. Lichą pociechą jest, że nie jest to nowe zjawisko w liczących nieomal dwa tysiące lat dziejach Kościoła! Tak było zawsze i będzie trwało do Paruzji. Szatan usiłował uniemożliwić powstanie Kościoła. Walczył ze swoim Bogiem - Jezusem, choć złe duchy wiedzą Kim On JEST. Do Jego śmierci krzyżowej doprowadził ludzi szatan, ale nie przewidział, że wbrew sobie realizuje Boży Plan Zbawienia. Nieustannie stara się Kościół osłabić, skłócić, zniszczyć. Apokalipsa to przepowiedziała i przepowiada narastanie złości szatana. Najlepszą pociechą są słowa Jezusa: «Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16,18) Gdy ktoś im nie ufa, ma co najmniej jeden fałszywy obraz Kościoła.

Owszem, żyjemy w ciężkich czasach. Wiele jest tego powodów. W czasach ziemskiej wędrówki Boga - Jezusa moim zdaniem było gorzej, potem też, wojny żydowskie, zniszczenie Świątyni, zburzenie Jerozolimy, prześladowania chrześcijan (trwają do dziś - od śmierci Chrystusa, śmierci św. Szczepana w 36 roku), w imperium rzymskim złagodzono dopiero przez edykt mediolański. Czasy rządów Konstantyna (306÷337) przyniosły ogromne zmiany w tym względzie i sprzyjały liczebnemu rozwojowi Kościoła.

Pod koniec czwartego wieku cesarz rzymski Teodozjusz I Wielki uczynił chrześcijaństwo religią państwową i zakazał wyznawania innych religii. Pan Bóg dał ludziom (i aniołom, w tym diabłom) wolną wolę nie po to, by ktoś inny, w Jego imieniu łamał ją przemocą. Dlatego łamanie w imieniu Boga wolnej woli ludzi, uważam, za fałszywy obraz Bożej woli. Tolerancja religijna w XVI wieku zdefiniowana w Polsce, od XVIII wieku jest zaliczana do niezbywalnych praw człowieka, choć niestety nadal nie wszędzie jest respektowana. Błędne obrazy chcę skorygować. Od razu nasuwają się biblijne dwa przykłady nakłonienia przez Boga do konkretnego czynu proroka Jonasza oraz Szawła z Tarsu. Pan Bóg nie złamał wolnej woli Jonasza ani Szawła. Skorygował natomiast, nie narzucając siłą woli Bożej, ich błędne poglądy, szanując wolę każdego. Jonasz miał błędną opinię, że jego misja proroka jest bezcelowa, mieszkańcy Niniwy go zlekceważą i zabiją. Szaweł miał błędne przekonanie, że walcząc z nauką Jezusa i Jego uczniami, walczy zgodnie z wolą Boga Ojca - Jedynego Boga. Radykalnie zmienił to przekonanie, odtąd zawsze walczył zgodnie z Bożą wolą! Nasze urojenia odnośnie tego, co jest Bożą wolą, nie odzwierciedlają Jego woli! Nieustannie musimy sprawdzać, jaka jest naprawdę Boża wola!

Zdaję sobie sprawę, że powyższe dwa przykłady, iż Bóg nie pragnie, byśmy w Jego imieniu łamali wolna wolę innych, dla wielu pozostaną nieprzekonywujące. Zapewne Biblia roi się od kolejnych przykładów. Nie mam zamiaru ich wyszukiwać. Celem moim nie jest przekonywać innych, ale wyeliminować swoje błędne obrazy.

Kryterium jest Świętość Boga w Trójcy Jedynego. To, czego nie można pogodzić ze świętością Boga i Jego nakazem, ewidentnie jest fałszywym obrazem Boga i Jego Kościoła. Żeby nie było nieporozumień, tylko Bóg jest święty w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale nakazuje nam (Kościołowi) dążyć do Jego świętości. Innymi słowy, świadomi swej grzeszności, mamy wszelkimi siłami naśladować Boga w Jego świętości! Nie wolno nam lekceważyć swej grzeszności. Mamy przed Bogiem szczerze przyznawać się do grzechów. Przyznając się przed Bogiem, nie wolno nam tuszować swych grzechów przed ludźmi. Popełnione przez siebie zło musimy naprawiać.

Biblia jest podstawą naszej chrześcijańskiej wiary. Mamy coraz więcej tłumaczeń, przy tym coraz lepszych. Współczesne polskie przekłady są dobre. We fragmentach zawierających „Modlitwę Pańską”, czyli Łukasza 11,4 oraz Mateusza 6,13 przetłumaczono «i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Niestety w tej najważniejszej, bo w jedynej podanej przez Jezusa jako wzór modlitwie, mylne tłumaczenie „I nie wódź nas na pokuszenie” (niezgodne z innymi fragmentami Biblii, zwłaszcza Nowego Testamentu, ze współczesnymi tłumaczeniami z oryginalnego tekstu w koine, kłóci się nawet ze świętością Boga) przetrwało wieki. Nie pomogła opinia papieża Franciszka z 2017 roku: Cosi non va, tak być nie może   …   To ja upadam, nie On popycha mnie ku pokusie, aby zobaczyć potem, jak upadłem, bo żaden ojciec tak nie postępuje. Ojciec pomaga, by podnieść się od razu. Tym, kto wodzi cię na pokuszenie, jest szatan, bo to jego praca”. Błędny pogląd, wynikający z tej podstawowej dla chrześcijanina modlitwy, że to sam „Bóg wodzi nas na pokuszenie”, sieje nadal zamęt w umysłach nie tylko wiernych Kościołowi, ale wszystkich, którzy szanują autorytet Jezusa i Biblii. Jakby nikt przez blisko dwa tysiące nie widział sprzeczności. Ja rozumiem, że dla wielu episkopatów, w tym polskiego, obarczonych obowiązkiem tłumaczeniu Mszału Rzymskiego, trwającym blisko dwadzieścia lat, zmiana jest w najbliższym czasie niemożliwa. Rozumiałem to, że do naprawienie tego kiedyś jednak dojdzie, choć być może nie za mojego życia. Miałem nadzieję, że wszystkie osoby duchowne, wierne Kościołowi i papieżowi będą, choć zapewne bardzo powoli, działać w kierunku zgodnym z opinią papieża. Oczywiście cały ten czas w trakcie nabożeństw nadal modlę się „I nie wódź nas na pokuszenie”, bo tego wymaga modlitwa we wspólnocie Kościoła. Nadal będę się kierować logiką. Uważam, że papież w grudniu 2017 roku miał rację, mimo iż nikt jego opinii nie potraktował poważnie, z wyjątkiem Francuzów, którzy swoją prośbą wyprzedzili wypowiedź papieża. Nie dotarłem dotąd do źródeł, że ktoś przystąpił do prac nad zmianą w tekście modlitwy.

Dziwię się, gdy ktoś, wbrew opinii papieża, sądzi że „I nie wódź nas na pokuszenie”, jak mamy w dotychczasowej formie modlitwie jest właściwym sformułowaniem. Należy poważnie traktować prawdziwe słowa Jezusa. Przecież to Jezus uczył modlitwy. Jego słowa są ponadczasowe. Musimy Jego słowa dostosować do specyfiki konkretnego, współczesnego języka danego narodu, ale nie mamy prawa zmieniać sensu jego prawdziwych słów zawartych w Ewangeliach. Bóg nikogo nie kusi. Diabeł nie śpi, utwierdza nas w błędach i jemu należy przypisać błąd tłumaczenia z łaciny na wszystkie inne języki. Dla mnie jawi się oczywistym, że Jezus do Apostołów i Uczniów nie mówił w języku okupanta, czyli po łacinie. Owszem, wszystko wskazuje, że Jezus znał łacinę, koine, aramejski i hebrajski.

Wspomniałem w przypisie D, że więcej dokumentów Kongregacja Nauki Wiary ma wersję polską niż łacińską, zaś grubo ponad dwa razy więcej ma wersję włoską. Papież jest biskupem Rzymu, zamieszkałego przez Włochów, dlatego język włoski jest uprzywilejowany. Dla wielu wiernych angielski jest językiem ojczystym. Hiszpańskim oprócz Hiszpanów posługują się kraje Ameryki Łacińskiej, itd. Właściwą formą jest kierowanie przez Watykan do wiernych dokumentów w ich językach.

Nic nie uzasadnia tego, że Jezus do rodaków mówił w innym języku niż ten, którym posługiwali się oni na co dzień. Wiem, że z kolei dla pierwotnego Kościoła gromadzącego wiernych z różnych narodów, posługiwanie się w poszczególnych zborach językami uniwersalnymi (aramejskim, koine, łaciną) było koniecznością. Dobrze, że przetrwało trochę z tekstów z Biblii pochodzących z tego okresu. Dzięki nim możemy korygować tekst Wulgaty. Dla mnie, urodzonego w 1947 roku, co najmniej dziwne są próby przywrócenia martwego języka łaciny, jako głównego dla całego Kościoła. Zwłaszcza, gdy przy tej okazji „wprowadza się bocznymi drzwiami” tłumaczenia tekstu nie pasujące ani do mowy Jezusa, ani Listu św. Jakuba. Stanowczo wolę opinię papieża w tym względzie. Wybieram ją, nie tylko dlatego, że powiedział to papież, ale przede wszystkim dlatego, że widzę, iż to właśnie słowa papieża są zgodne z całym Nowym Testamentem, zwłaszcza z aktualnym tekstem Biblii Tysiąclecia E. Mam wielkie uznanie, szacunek i zaufanie do wszystkich zespołów redakcyjnych biblistów polskich tworzących współczesne przekłady.

Jakkolwiek czytałem wcześniej Ewangelie w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka (mam XIX wieczne wydanie) oraz Biblię Gdańską, wychowałem się na Biblii Tysiąclecia E i radują mnie wszelkie poprawki w kolejnych wydaniach jej tekstu. Doceniam znakomity, jak na XVI wiek przystało, polski tekst Jakuba Wujka, pamiętam przy tym, że żyjemy w trzecim tysiącleciu. Mając parę lat uczęszczałem na msze po łacinie. Nie pamiętam dostatecznie ich łacińskich tekstów wygłaszanych tylko przez kapłana ani łacińskiego tekstu ministranta. Nie tęsknię za łaciną w kościele ani w nauce. Wiem, że dla Żydów, w tym dla Maryi, Jezusa, Apostołów i Uczniów łacina była językiem okupanta. Upieranie się nadal, że starołacińskie tłumaczenie ma przewagę nad tekstami tłumaczonymi bezpośrednio z koine, uważam za pierwszy krok wstecz, czyli w kierunku, iż wszystko w Kościele powinno być przywrócone do stanu ustalonego przez Piusa XII. Pamiętam postęp, nauki papieży począwszy od Piusa XII, wielkie nadzieje wiązane z II Soborem Watykańskim, stopniowe wprowadzanie reform. Zwłaszcza z ogromną radością przyjąłem pontyfikaty Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka - wielkich papieży posoborowych. Doskonale rozumiem, że konieczne zmiany muszą następować wolno, ale nie chcę zrozumieć ani przyjąć do wiadomości, że należy je tłumić. Nie wolno nikomu odrzucać w Kościele Darów Ducha Świętego, zwłaszcza Daru rozumu, potrzebnego nam wszystkim do poznania prawdy. Moim zdaniem wynika z tego, że nie wolno zwłaszcza odrzucać ani „rozcieńczać” prawdy w imię przez wieki zakorzenionego błędu.

Ciąg dalszy powyższego tekstu stanowią: 2. fałszywe obrazy oraz 3. fałszywe obrazy.


↑ 🔝 ↑ Tekst powyższy jest fazie tworzenia. Zawiera sporo błędów i będzie podlegał zmianom. ↑ 🔝 ↑       Posiada już kontynuację: 2. fałszywe obrazy



P
o
w
r
ó
t


 do 

t
e
k
s
t
u

    
P
o
w
r
ó
t


 do 

t
e
k
s
t
u

    

 🔝 

  Przypisy:

  1. Uważam, że żyję ciałem i duchem. Pominę rozważania typu: „żyję ale co to za życie”. Ciało potrzebuje pokarmów. „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. (Mt 4,4) Wierzący w Boga swoja duszę karmi zwłaszcza Jego słowem. Biblia dana nam jest w formie symboli.
  2. Ewolucja wiedzy wymaga od czasu do czasu rewolucji poglądów. Posłużę się przykładem rewolucji kopernikańskiej.
    Skorupiaki pancerzowce (np. raki, homary, kraby) też od czasu do czasu zrzucają skorupę - pancerz, aby mógł nastąpić ich dalszy wzrost.
    Z kolei mięczaki muszlowce, skorupowce (np. ślimaki, małże) posiadają muszlę i nie zrzucają tej skorupy, ale przez całe ich życie następuje jej wzrost. Niektóre mogą osiągać duże rozmiary - ponad jeden metr.
    Symboliczne traktowanie ograniczeń nauki do skorupy, pancerza, który od czasu do czasu trzeba zrzucać przez rewolucje, ma poważne ograniczenia.
    Lichy to symbol! Dosłowne traktowanie symboli może prowadzić do poważnych błędów. Dotyczy to wszelkich symboli.
  3. Mamy cielesny umysł, przewyższający co prawda możliwościami mózgi zwierząt, ale jakkolwiek by nie był wspaniały, pod wieloma względami (takimi jak szybkość działania, dokładność obliczeń, trwałość zapamiętywania i precyzja przetwarzania oraz analiza obrazów, dźwięków, itd.) obecnie nie dorównuje nawet możliwościom swoich własnych wytworów - aktualnej ludzkiej techniki, nawet powszechnie dostępnym już komputerom. Tak było zawsze, człowiek tworzył narzędzia, które znacznie zwiększały jego możliwości ponad wrodzone umiejętności zwierząt. Kiedyś marzył, by latać jak ptaki. Obecnie lata już w kosmos i był na księżycu.
    Nie przypuszczam, aby możliwości poznawcze umysłów naszych pierwszych, opisanych w Biblii rodziców - Adama i Ewy, znacznie różniły się od ich potomków, w tym ludzi współczesnych (tzn. Homo sapiens sapiens - patrz: nih.gov). Tempo ewolucji biologicznej człowieka nie jest chyba akurat pod tym względem tak szybkie, by w ciągu tych kilkuset tysięcy lat od stworzenia człowieka, w jego wrodzonych możliwościach poznawczych zaszły większe, zauważalne zmiany.
    Odnoszę jednak wrażenie, że zagadnienie rozwoju naszego umysłu dotąd rzadko było badane i jest słabo poznane, czy choćby tylko oceniane. Nie wiem, jak oceniono dotąd zmiany inteligencji ludzi wg narzędzi z okresu paleolitu i ich zdobnictwa, ikonografii, epigrafów, itp. zachowanych w jego wyrobach przejawów jego rozumnego działania. Zwłaszcza ciekawi mnie okres ostatnich dwudziestu tysięcy lat z którego pochodzą już obrazy jaskiniowe. Wreszcie dla oceny inteligencji ważne są pierwsze zachowane do dziś zapisy, np. te na Bliskim Wschodzie, w Egipcie, Mezopotamii. Owszem umiejętności ludzkości poważnie wzrastały, ale przez odkrywanie nowych możliwości i wymianę doświadczeń, nie zaś inteligencji. Nawet nie wiem, czy w istniejącej kulturze pisanej ludzkości porównano inteligencję osób dokonujących na przestrzeni wieków tych zapisów.
  4. „Kongregacja Nauki Wiary”     W serwisie Watykanu najczęściej używa się nazwy włoskiej „Congregazione per la dottrina della fede”, często występuje angielska nazwa „Congregation for the Doctrine of the Faith”, nazwa łacińska „Congregatio pro Doctrina Fidei” pojawia się rzadziej. Kongregacja Nauki Wiary „której zadaniem jest "obrona nauki wiary i obyczajów w całym Kościele katolickim"(3) odwołując się do nauczania dwóch Soborów Watykańskich, zamierza zebrać i wyjaśnić niektóre prawdy dotyczące misterium Kościoła, które są dziś kwestionowane lub narażone na niebezpieczeństwo.” (wg Deklaracji o Katolickiej Doktrynie…” z 24 czerwca 1973 roku). Kongregacja dba o prawowierne głoszenie i obronę wiary katolickiej w całym Kościele.
    Dostępny jest w serwisie Watykanu (Congregation for the Doctrine of the Faith - COMPLETE LIST OF DOCUMENTS) zestaw ponad dwustu dokumentów opublikowanych przez „Kongregację Nauki Wiary” w ostatnich latach (od 1961 począwszy). Z tego ponad dwieście dokumentów posiada wersję włoską, 188 ma wersję angielską, 170 hiszpańską, 164 niemiecką, 155 francuską, 151 portugalską, zaś 122 dokumenty posiadają wersję polską, tylko 81 ma wersję łacińską (pomijam inne języki). Oczywiście liczby te z czasem się zwiększają. W lipcu 2022 roku dla wersji łacińskiej były osiemdziesiat dwa dokumenty.
  5. Biblia Tysiąclecia jest szczególnie ważna, bo w Polsce stanowi przekład liturgiczny używany w Kościele katolickim. Pierwszy mój egzemplarz (kieszonkowe wydanie z 1971 roku) otrzymałem od mej najstarszej siostry. Z kolei pod koniec ubiegłego tysiąclecia otrzymałem od siostrzenicy Studio Biblijne dla Windows (Start Edition 1998 Samson Digital Systems s.c.), bardzo wygodne do szybkich poszukiwań fragmentów, zwrotów, wyrazów, kopiowań tekstu, porównań (różnych wersji oraz znaczeń w wersjach polskojęzycznych, angielskich i w łacińskiej Vulgacie), które zawiera Biblię Tysiąclecia, Biblię Warszawską, Biblię Warszawską-Praską, King James Version, Webster Bible, Young's Literal Translation i Vulgatę. Oprócz Biblii Tysiąclecia czytam też inne przekłady Pisma Świetego. Wiele zrozumiałem czytając „Komentarz żydowski do Nowego Testamentu” Davida H. Sterna wydany przez „Vocatio”. Rzadziej korzystam z innych posiadanych książek Prymasowskiej Seria Biblijnej wydawanej przez „Vocatio”, np. z nielicznych posiadanych słowników. Bardzo cenię sobie Biblię poznańską z 2004 roku, zwłaszcza przypisy. Mam też i przeczytałem Nowy Testament Biblii Ekumenicznej. Aby lepiej zrozumieć sens, zwłaszcza upewnić się, czy mój obraz dotyczący wiary mogę nadal akceptować, porównuję czasami fragmenciki Nowego Testamentu z dwujęzycznym interlinearnym przekładem Grecko-polskim. Sporadycznie zaglądam do polskiego tekstu w interlinearnym przekładzie Hebrajsko-polskiego Pięcioksięgu. Ostatnio prawie wcale nie zaglądam już do kilkunastu posiadanych tomów komentarzy KUL. Nie mam kompletu tych komentarzy - brak mi najwcześniejszych. Nie będę uzupełniał braków. Definitywnie zakończyłem kupować komentarze KUL w ubiegłym tysiącleciu.


HTML 5Valid CSS 3icon to Wave link *|🔝góra↑| 👈↩ | 🏡 | Święci | Paruzja | zło | walka | cel | wiara |♣ nadzieja ♣|♥ miłość ♥|♥ miłosierdzie ♥| iskra | radość |♣ 🌿 ♣| modlitwa | grzech | 👹 | Wykaz |*