Przewrażliwieni, szarzy, świeccy, katolicy boją się tego, że mogą naruszyć jakiś dogmat (choć praktycznie tej grupie to się nie przydarza). Z kolei wrogowie Kościoła publikując w Internecie różne bzdury, jako rzekome „Listy Dogmatów” usiłują ośmieszyć wiernych i Kościół, wprowadzić w błąd nieświadomych. Nieświadomym należy się przecież wyjaśnienie, ale nie ze strony przeciwników. W wiarygodnych źródłach dość często znajdowałem stwierdzenie: „nie istnieje żadna lista dogmatów”. Bardziej wnikliwi dodawali „ani istnieć nie może”. Czasem rozwlekle i nieprzekonująco uzasadniali to. Szukałem latami prostego wyjaśnienia problemu.
Kilkanaście lat temu, wreszcie znalazłem w Internecie miarodajne, bardzo proste, krótkie i przekonywujące uzasadnienie, które rozwiązuje definitywnie problem rzekomej „Listy Dogmatów”.
Istotne natomiast są zasadnicze różnice (dość wyczerpująco je objaśnia „Katechizm Kościoła Katolickiego”) herezji względem dogmatu. Szerokie są granice, w ramach których, mimo wielu podejrzeń, nie mamy do czynienia z herezją, gdyż nie występuje sprzeczność z Nauką Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, zwłaszcza nie ma kwestionowania żadnego z dogmatów.
Obszar swobodnej interpretacji naświetla książka ks. prof. Dariusza Kowalczyka SJ, „Między dogmatem a herezją”, Biblioteka WIĘZI, Warszawa 2003. Taki szeroki obszar różnic poglądów, zgodnych z wiarą Kościoła, można dostrzec w Katechizmie Kościoła Katolickiego, pismach ojców, doktorów oraz innych świętych i błogosławionych Kościoła Katolickiego.
Różnice w poglądach ojców Kościoła, doktorów Kościoła Katolickiego mieszczą się w wyżej wspomnianych granicach. Podobne różnice wykazują pisma wybitnych świętych. Różnice poglądów napotykamy u wielu świętych i błogosławionych, ale ich nauka zawsze była prawowierna i nadal jest zgodna z Nauką Kościoła. Prawowierność nauki (doctrina orthodoxa) ojców Kościoła należy rozumieć jako wierne trzymanie się Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, a nie jako całkowitą wolność od błędów. Ogólnie święci oraz błogosławieni są bowiem nie tylko świadkami Boga, lecz często są również teologami, jako tacy w swych pismach przedstawiają też swoje własne poglądy i naukę, które nie stanowią Nauki Kościoła.
Przykładem mogą być poglądy ojca Kościoła świętego Jana Chryzostoma (*350 †407), który błędnie, zbyt nisko ocenił świętość Niepokalanej Najświętszej Marii Panny w homilii interpretującej Ewangelię wg św. Mateusza (Mt 12,46-50). Popełnił błąd, gdyż w jego czasach nie było jeszcze oficjalnej Nauki Kościoła w tym względzie.
Popełnił błąd w swej prywatnej ocenie, ale popełnił z braku wiedzy a nie z chęci przeciwstawienia się uznanej przez Kościół prawdzie (czyli nie ma tu formalnej herezji).
Jan Chryzostom, w kazaniu na Narodzenie Pańskie wygłoszonym w Antiochii, z czcią nazywa Najświętszą Maryję Pannę „Matką Bożego Syna“. Kilkadziesiąt lat później na Soborze Efeskim (w 431 roku) ogłoszono tytuł Maryi „Matki Bożej” (Theotokos, greka Θεοτόκος).
Ojcowie Kościoła nie byli profesorami teologii, żyli swą wiarą i dzielili się nią z drugimi, uczyli tego co zawiera Objawienie, potrzeba było lat, by pod natchnieniem Ducha Świętego, Objawienie stało się bardziej przejrzyste [u dołu strony 345]. Gdy rozważamy dokonania Soboru Watykańskiego II i historię Kościoła lat posoborowych, widzimy, że proces ten trwa nadal. W tym okresie niektórym teologom też zdarzały się potknięcia, zapewne przytrafią się też w przyszłości, ale Kościół trwa na straży powierzonej sobie doktryny.