„Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać.” (1Kor 10,12-13)
Dwie z czterech Ewangelii zawierają modlitwę „Ojcze Nasz”. Uwzględniając prawdę, że Bóg nikogo nie kusi, końcowe wersety „Ojcze Nasz” w Biblii Tysiąclecia przetłumaczono:
«... i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.» (Łukasza 11,4)
«... i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego!» (Mateusza 6,13)
W dotychczas używanym tekście modlitwy „Ojcze Nasz” mamy jednak fragment: „I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego”. Tekst ten ma wielowiekową historię. Ewangeliści zapisali teksty Ewangelii w grece koine umożliwiając ich zrozumienie w całym Imperium Romanum. Istniała konieczność wiernego oddania sensu semickich wypowiedzi Jezusa w koine (do swych rodaków mówił zapewne w ich rodzimym języku, niezapisane oryginalne wypowiedzi były w języku aramejskim, niewykluczone że w hebrajskim).
Ks. prof. Mirosław Stanisław Wróbel wyjaśnia jak pojawił się w „Ojcze Nasz” zwrot typu „nie wódź nas na pokuszenie” w większości języków. W tłumaczeniu na koine powstała dwuznaczność (próba albo pokusa), w tłumaczeniu na łacinę nastąpiło zawężenie do „pokusy”. Łacina przez wieki była oficjalnym językiem zachodniego Kościoła. Z łacińskiej Wulgaty dokonywano przekładów na języki nowożytne. Z łacińskiego „Pater Noster” trafiło „et ne nos inducas in temptationem” do narodowych tekstów modlitwy.
W 2019 roku papież Franciszek ustalił taką zmianę również w języku włoskim.
15 maja 2019 roku (video, dłuższe teksty włoski, angielski, ogółem 9 języków) papież Franciszek na Audiencji Generalnej
w Auli Pawła VI rozważał modlitewną prośbę „Ojcze nasz”: „zachowaj nas od złego” (por. Mt 6,13b).
Pragniemy, by Bóg nas nie opuszczał w czasie pokusy, a także byśmy zostali uwolnieni od zła. Jest to istotna cecha modlitwy chrześcijańskiej, modlitwy syna, który ma świadomość, że droga życia prowadzi przez trudności. Nie brak ich, gdy doświadczamy grzechu, prześladowań, cierpień, rozpaczy, śmierci. Rzeczywistość zła często daje odczuć swoją obecność. Niekiedy bywa ono bardzo wyraźne, natrętne, zniewalające. Można je dostrzec w świecie zewnętrznym, a także wewnątrz własnego serca. Zło nie jest jednak zamysłem Boga. Jak na nie reagować? Pokazał nam to Pan Jezus, gdy został poddany próbie pokus i konfrontacji ze złem. Przed swoją męką modlił się: „Abba, Ojcze, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie!” (por. Mk 14, 36). Doświadczył śmierci na krzyżu, samotności, pogardy, okrucieństwa. Nie uległ jednak nigdy iluzji pokusy, zła. To On, Syn Boży, przychodzi nam z pomocą, modli się za każdego z nas, przebacza i okazuje miłosierdzie, zachęca do wytrwania. W chwilach nękających nas pokus jakby czeka na nasze wołanie: „zachowaj nas od złego”. Miejmy odwagę często powtarzać tę prośbę.
Na razie nie planuje się w polskim „Ojcze Nasz” zmiany w tekście liturgicznym. W 2020 roku Konferencja Episkopatu Polski ustaliła tekst modlitw w języku polskim. Biblista ks. prof. Henryk Witczyk uważa, że aktualnie używany polski tekst lepiej oddaje sens pierwotny zachowanych greckich tekstów, niż tłumaczenia Biblii Tysiąclecia. W jego opinii „wodzić na pokuszenie”, ma w języku polskim inny sens niż „kuszenie”.
Jestem laikiem, ale kieruję się logiką. Znajduję w Wielkim Słowniku Języka Polskiego PAN zwrot wodzi na pokuszenie, ktoś próbuje skłonić kogoś do zrobienia czegoś złego. Sens podkreśla ostatni z cytatów: „Spraw, Panie, aby przejrzeli na oczy i nie wiedli nas na pokuszenie. Spraw, aby nie odwracali naszej uwagi od tego, co święte.”
Straciłem całkowicie zaufanie do tezy: „wodzić na pokuszenie”, ma w języku polskim inny sens niż „kuszenie”. Ufam autorom Wielkiego Słownika Języka Polskiego PAN!
Wiemy, że Bóg jest bardzo dobry i wszystkie jego czyny są bardzo dobre! Zgodnie z cytowaną powyżej logiką prof. Witczyka: Mamy nadal prosić Boga swego Ojca, by zaprzestał czynienia dobra „wodzenia nas na pokuszenie”, wszak nic złego od Dobrego Boga nie może pochodzić. Tak aktualnie rozumiem interpretację wybitnego profesora biblisty polskiego. Dla mnie jest zbyt zawiłą!
Ufam słowom śp. papieża Franciszka i autorom WSJP PAN bardziej, niż wywodom profesora Henryka Witczyka sugerującym, że zna reguły naszego języka lepiej od pozostałych Polaków. W interpretacji zawsze należy pamiętać, że Biblia jest Słowem Bożym! By ją właściwie zinterpretować nie wystarczy doskonale znać języki biblijne.
Biblia jest niepodzielną całością, trzeba należycie oddać jej sens we współczesnym języku narodowym, zgodnie z jego ugruntowanymi w narodzie przez minione wieki zasadami - przejrzyście, zrozumiale dla każdej osoby używającej na co dzień swój język.
Całkowicie ufam powyżej zapisanym słowom śp. papieża Franciszka, że zmiana tekstu jest konieczna, bo Bóg nie wodzi nas na pokuszenie. Należy zmienić wersję łacińską, gdyż jest wzorcem dla języków narodowych.
Jestem już za stary na to, by się dać nabrać, że Bóg Syn uczy nas, w tej jedynej podanej przez Niego modlitwie, odwodzić Boga Ojca od dobra, czyli „wodzenia nas na pokuszenie”. W mojej opinii tekst prof. Witczyka sugeruje, że Bóg „wodząc nas na pokuszenie” obdarza nas dobrem.
Wiem, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, dlatego najtrudniej przyswoić sobie zmianę tekstu tej najważniejszej modlitwy, którą codziennie odmawiamy wielokrotnie. Francuzi i Włosi już tej koniecznej zmiany dokonali w imię Prawdy!
W imię jedności Kościoła również w swych codziennych całkowicie prywatnych modlitwach stale powtarzam w Ojcze Nasz „I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego”. Robię to! Wbrew logice. Całe swe życie, jako fizyk doświadczalny badałem materię, nasze wyniki musiały spełniać kryterium prawdy. Dla wierzącego Prawda znaczy znacznie więcej niż całe jego życie. Przy zakończeniu Ojcze Nasz pojawiają się w moich myślach odruchowo opinie o. Bocheńskiego {„Granice logiki są granicami naszego świata (poza logiką jest tylko nonsens).”} i Jezusa o współczesnych duchowych przewodnikach narodu, być może takie są reguły tego świata. Historia lubi się powtarzać. Choć wydaje mi się, że nie musi. Słaba jest moja wiedza w tych dziedzinach. Wszelkie moje opinie są nieistotne. Ważna (nie tylko dla mnie) jest jedność Kościoła. Być może w stadardowej łacinie oraz w używanych obecnie językach tego świata trzeba przeczyć logice, by zachować jedność Kościoła. Zbędne są domysły.
Ze zmiany tekstu, choćby nastąpiła już dziś, będę korzystał krótko. Wiele jest języków tego świata. Ufam, że polski nie będzie ostatnim, w którym dojdzie do zmiany.