↓Menu↓

        problemy nie są samoistne
są celowo nieustannie stwarzane
lecz ani przez ludzi, ani przez Boga
nigdy nie powstają przypadkowo

ta nieludzka grzeszność
jest największym problemem stworzenia

zło od samego początku stwarzania wszechświata
całą swą mocą nieustannie usiłuje zniszczyć dzieła Boga
zwłaszcza wszystkich - bez wyjątków - ludzi
kto Bogu ufa ma już gwarancję szczęścia


Tekst poniższy dedykuję sobie i wszystkim innym.
Nie ubolewajmy nad grzesznością ludzkości.
Nie przystoi to ludziom ochrzczonym.
Walczmy z wrogiem Boga i ludzkości.

Nie powinniśmy przeceniać naszej grzeszności, ale pilnować, aby arcymistrz zła diabeł trwający w grzechu od początku, czyli od 14 miliardów lat nie zwiódł nas do złego. Używam liczby pojedynczej, ale demonów jest znacznie więcej niż nas, tych ośmiu miliardów ludzi aktualnie żyjących na tej ziemi. Ludzie pojawili się na niej znacznie później, bo dopiero jakieś 400 tysięcy lat temu. Zło trwało wtedy we Wszechświecie już na dobre od kilkunastu miliardów lat. Nie byli jemu winni ludzie.

Przecież nie Dobry Pan Bóg wodzi nas na pokuszenie! Nie bądźmy nadal aż tak naiwni! Czytajmy Biblię! Bóg nie stworzył żadnego zła, nigdy też żadnego zła nie toleruje, choć czasem tak sądzimy, nie są to nasze samodzielne myśli, ale podsuwane zawsze przez diabła! Co prawda szatan - przyczyna wszelkiego zła - nie był jeszcze szczegółowo za czasów starożytnego Izraela znany - jako zbuntowany anioł. W księdze Rodzaju jest opisany przez symbol - wąż zwierzę lądowe, potrafiące się posługiwać mową ludzką („A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył“. Rdz 3,1). Za kłamstwo, które przywiodło ludzi do grzechu wąż został przeklęty. Z powodu grzechu ludzi przeklęta została cała ziemia. Sami ludzie przeklęci nie zostali, ale obarczeni skutkiem swego grzechu. W Starym Testamencie słowo szatan pojawia się tylko kilkanaście razy (głównie 79% w Księdze Hioba, prawdopodobnie powstałej 400 lat przed narodzeniem Chrystusa).

Dopiero w Nowym Testamencie poznajemy złe cechy szatana - jest najczarniejszym z możliwych charakterem. Jezus swoją bożą mocą wielokrotnie wyrzucał złe duchy. Od przyjścia na świat Boga działalność szatana bardziej wnikliwie stopniowo była ujawniana. Gdy jego walka z Bogiem i ludźmi, się wzmogła, zaszła konieczność rozwoju demonologii, bo nastały czasy ostateczne, czego i my obecnie doświadczamy. Wypada nam świadomie reagować na aktualne nam zdarzenia diabelskiego pochodzenia oraz ataki demonów w umyśle naszym, jak każdego człowieka.

Zawsze pamiętajmy słowa Świętego Pawła: Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.” (Ef 6,12).

Wszyscy chrześcijanie, w tym my katolicy, na chrzcie wyrzekliśmy się szatana i wszystkich spraw jego. Odnoszę wrażenie, że wyjątkowo naiwnie zachowujemy się zwalczając siebie nawzajem, oskarżając nawet samego siebie. Przecież w ten sposób dokładnie realizujemy plany szatana, jakie ma względem nas!

Powinniśmy zawsze jego mieć na celowniku naszej czujności - nie naszych braci, ludzi. Pamiętajmy też, szatan dla ludzi nigdy nie był bratem - zawsze wrogiem! Jezus nakazał nam kochać bliźniego jak siebie samego, kochać nawet wrogów, ale zawsze ostrzegał przed demonami. Ludzkość musiałaby się zjednoczyć w miłości wzajemnej, aby zwyciężyć globalnie w walce przeciw temu jedynemu śmiertelnemu wrogu wszystkich bez wyjątku ludzi. Żadne zwycięstwo nie zniszczy nieśmiertelnego szatana. Usunąć go, tym razem na zawsze, do przeznaczonego mu miejsca może tylko Bóg. Tylko Bóg może ocalić ludzkość przed śmiercią wieczną. Jezus zapowiedział powtórne swoje przyjście i sąd ostateczny.

Listy Apostolskie wielokrotnie też o tym wspominają. Apokalipsa Jana przewiduje Paruzję i Boże Królestwo w niebie. Wszelkie rozwiązania w postaci całkowitego zwycięstwa ludzkości nad diabłem, bez udziału Boga są utopią. Szukanie szczęścia poza Bogiem jest jeszcze większą utopią.

Zwycięstwo odniósł Jezus na krzyżu dla nas, za nas, za nasze grzechy, za grzechy wszystkich, za wszystkie grzechy. My walczymy, by jego męki za nas nie zmarnować. Nasza obecna walka jest konieczna. Wydaje nam się nieskuteczna? Obecnie nie znamy jeszcze jej pełnego znaczenia - jest w ramach bożego planu zbawienia wszechświata.

Z moją skutecznością różnie bywa. Ciągle zdarzają się porażki. Zauważyłem jednak, że w miarę upływu lat łatwiej jest walczyć. W młodości porażek miałem znacznie więcej. Pościłem zgodnie z nakazami, ale ogólnie jestem przeciwnikiem nakazów, bo nakazy jako takie ułatwiają szatanowi pokusy i jeżeli ktoś złamie nakaz, grzeszy głównie dlatego, że komuś wydawało się, iż taki nakaz służy dobremu celowi. Pan Bóg wymaga od nas dobrych, ale nie wymuszonych uczynków. Uczynki wymuszone nakazem, moim zdaniem, w ocenie Boga zawsze są gorsze niż identyczne, ale całkowicie dobrowolne. Nakazowe wymuszanie dobrych uczynków, moim zdaniem, gdy dojdzie do złamania nakazu, jest dodatkowo przyczyną nieświadomego uczestnictwa osoby wymuszającej w cudzym grzechu złamania nakazu. Ot, taka jest moja prywatna opinia. Gdyby komuś to moje zdanie nie podobało się, zapraszam do uważnej lektury książki   „Święty kościół grzesznych ludzi”   śp. ks. prof. Jana Kracika. Nie na darmo twierdzi się, że dobrymi chęciami - uświęcania bliźnich na siłę - jest piekło wybrukowane. Powyższe napisałem, by należycie zrozumiano moją aktualną, bardzo pozytywna opinię o roli postów w walce z szatanem - wreszcie kilkanaście lat temu to zrozumiałem. Nic nowego pod słońcem - tysiące lat temu wyjaśniono w Biblii rolę postu! Niestety, zrozumiałem te opisy jako tako dopiero w wieku sześćdziesięciu paru lat. Dobrze jednak, że w końcu zrozumiałem. Nie można ich zrozumieć teoretycznie. Praktykowanie ze świadomością podszeptów złego ducha w umyśle - namacalnie wyjaśnia działanie postu - udowadnia. Wydaje mi się, że aktualnie rozumiem rolę wolnej, nieprzymuszonej woli w szczerej wierze.

Bez względu na nieznane nam jeszcze w pełni sens walki ze złem i konkrety ataków zła, jego działania skryte lub jawne, walczyć zawsze trzeba. Świadomi wszak jesteśmy, że w każdej postaci zło jest domeną demonów. Bóg zła nie stworzył!

Każdy indywidualnie - na razie z pokusami szatana w myślach swych - też walczy nieustannie. Wypada mu walczyć. Zawęzić do głównego winowajcy odpowiedzialności za grzechy tego świata nie należy. Każdy z nas jest grzeszny, więc każdy odpowiada za swoje winy, choć już blisko dwa tysiące lat temu wycierpiał za nie i poniósł okrutną śmierć sam Bóg. Nie potrafię opisać tego własnymi słowami, zacytuję Biblię: „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich   …   A On poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami” (Izajasza 53, 6 …).

O tym chcę zawsze pamiętać, ale nie będę tego rozwijać, by nie zakłócić dysproporcji w grzeszności stworzeń. Czuje się się winny swoich grzechów, współodpowiedzialny z Adamem i Ewą. Nie ponoszę jednak (chyba?) żadnej współodpowiedzialności za ponad sto miliardów lat nieustannych złych czynów głównego winowajcy - biblijnego węża z raju.

Podkreślę - diabeł świadomie wyrządzał zło, od samego początku do dziś, Bogu, sobie i wszystkim innym bez wyjątku, całemu stworzeniu! Tego nie da się przecenić!

Ufam Bogu, że zbawienie obejmie całą ludzkość, choć wymaga to dobrej woli każdego. Każdy powinien dobrowolnie, ufnie przyjąć Boży dar zbawienia, by zostało to zrealizowane. Gdy to wydaje się nam niemożliwym, aby wszyscy ludzie jednomyślnie, bez wyjątku, skorzystali z tej łaski, pamiętajmy o bożej wszechmocy.

Bezpośrednio przed Sądem Ostatecznym szatan już nie działa - jest związany. Działają żniwiarze Paruzji aniołowie wierni Bogu. Zbiorą kąkol tkwiący w każdym z nas bez wyjątku. Kąkol spłonie.

Dopiero oczyszczeni już ze skutków swych grzechów, bez udziału kusiciela i ułudy uroków grzesznego świata, podejmiemy ostateczną decyzję. Mam nadzieję, że wtedy rozsądnie, już wszyscy, przyjmiemy Łaskę Bożą wiecznego zbawienia.

Przede wszystkim chcę zawsze, zwłaszcza w chwili pokusy, pamiętać że Bóg JEST Bogiem Stwórcą i Zbawicielem wszystkich. Stwórcą nie tylko wiernych Mu aniołów. Jest także Stwórcą wszystkich zbuntowanych. Zbuntowanych, choć w bardzo różnej mierze nieposłusznych. Nie wierzących, wierzących, ale niepraktykujących, praktykujących i mimo to nieposłusznych Jego Słowu… Któż z nas jest bez grzechu?

Stwórcą jest Bóg nie tylko dla wszystkich ludzi. Ludzi wszystkich złych bez wyjątku. Jest Stwórcą znacznie od nich gorszych diabłów.

Kocha indywidualnie każdego, kogo stworzył! Uczucia Boga względem nas wszystkich, nie da się przecenić. Nikt oprócz Niego nie jest w stanie pojąć tego szczególnego uczucia bożej miłości. On Który nas wszystkich bez wyjątku stworzył, nadal wszystkich bez wyjątku nieograniczenie Kocha! Każdego! Każdą osobę ludzką i anioła wiernego, jak i tego w różnym stopniu zbuntowanego. Nie ma w tej ogromnej społeczności stworzonych dwóch jednakowych jednostek, każdego stworzył innym. Każdego Kocha takim, jakim go stworzył.

Każdego Kocha nadal takim, jakim aktualnie on jest, mimo jego grzechów, złej woli i wrogości. Odnoszę wrażenie, że więcej Bóg kocha zwłaszcza tych, którzy aktualnie są w najgorszej sytuacji. Tylko On wie, jak bardzo potrzebują Jego miłosierdzia, Jego Miłości, którą teraz jeszcze odrzucają.

Nawet obdarzeni nieziemską inteligencją i wiedzą diabli, choć wielbią Bożą Sprawiedliwość, nie potrafią pojąć Bożego Miłosierdzia! Trwają w czynieniu zła, nienawiści, przerażeniu, strachu nie do pokonania. Nie są w stanie same wyrwać się ze swych obecnych cierpień, udają przed sobą wciąż wszechmocnych, na tym polega ich niemoc nawrócenia się. Brak ufności Bogu, jego miłosierdziu jest główną tego przyczyną!

Muszę to jeszcze bardzo solidnie przemyśleć, ale aktualnie przypuszczam, że pod względem swej miłości do danej osoby, Bóg nie czyni różnicy między nami ludźmi a aniołami. Myślę, że Jego wszystkie boskie formy miłości są identyczne, bo idealne i na tym polega doskonała miłość Boga. My tak kochać, jak Bóg, nie potrafimy, więc mimo myśli JP2, encykliki B16 o miłości prawie nic nie wiemy nadal. Całą swoją, już bezgrzeszną, istotą przyjmiemy wszelką prawdziwą miłość w niebie. Trochę możemy zrozumieć już tu, jeżeli ufnie i  szczerze rozważymy dobrowolną mękę oraz śmierć kończącą ziemskie życie Jezusa, jedynego doskonałego człowieka w całej historii ziemi. Cóż mogę się mylić… Wszyscy mylimy się… ale tylko do czasu Paruzji. Do tego czasu, już teraz, tak jak się dzieje - niedoskonale szukamy Prawdy… Bóg chce byśmy nieustannie dążyli do Prawdy, czyli miłości Trójcy oraz jej doskonałości! Nieustannie oznacza do naszej śmierci, ale też i końca czasów.

Później, gdy czas definitywnie się skończy, na zawsze królować będzie prawda, wszelka prawda. Wreszcie Bóg uwolni nas od tego co najgorsze, fałszu, pychy. Uniemożliwiają prawdziwie szczere nawrócenie. Zgadzam się z o. Badenim, że pychę można jedynie ograniczyć. Za życia, nie ma sposobu, aby wyzbyć się pychy całkowicie. Podobnie: nigdy nie da się pogodzić miłości Boga z naszym fałszem. Niemniej Jego miłość do nas zawsze istnieje i nigdy nie ustanie!

Bóg nie wyrzeknie się swej miłości nawet względem tych, którzy zgodnie ze swą wolną wolą na zawsze zostaną potępieni! Jego uczucia w odróżnieniu od naszych są stałe. Wszystko stworzył bardzo dobre, bo ze swej miłości i ta miłość trwać będzie nawet po skończeniu upływu czasu - po końcu świata. Trwać będzie na zawsze.

Nasze uczucia zaś będą stale wzrastające. W niebie przez całą wieczność, niezmiennie trwale, przy tym z coraz większą intensywnością będziemy kochać Boga i wszystko co stworzył. Naszą ludzką Miłość Boga zawsze cechuje stały jej rozwój - dążenie do boskiej doskonałości. „Tej tajemnicy miłości nie wyczerpiemy przez wieczność całą.“ (Dzienniczek s. Faustyny 1584) W walce na razie koncentrujmy się! Walka nie toczy się z ludźmi, ale o ludzi. Walczymy z tym okrutnym nieziemskim systemem, który pragnie nami zawładnąć, aby nas ostatecznie zniszczyć. Bóg jest z nami!

Bóg mnie doskonale zna, ale przyznam się, że ja nadal jeszcze nie znam siebie!   Bóg jednak mi ufa, mimo tylu mego życia moich wpadek, grzechów najtragiczniejszych, nadal mi ufa. Ufa, że zgodnie ze swą wolną wolą podejmę kolejną decyzję prawidłowo, po bożemu, bez przymusu jakiegokolwiek z Jego strony. Świadomość tego, powinna mi dać siłę, by przezwyciężyć każde aktualnie zagrażające mi zło. Wierzę, w to że da!

Tego jestem pewien! Jego miłości! Wierzę, że nawet, gdy kolejny raz Go zawiodę, nie opuści mnie. Wiem, że nie opuści mnie nigdy, bo mnie kocha naprawdę, jak nikt inny nie potrafi. Wiem, że każdego tak kocha, bo inaczej Bóg nie potrafi! Nie ma nikogo jak Bóg! Boże dziękuję Ci!

Wiem, że jestem synem Twoim. Gdyby w mych myślach, pojawiła się fraza, „jeśli jesteś synem bożym“, będę się pilnował szczególnie, bo już od kogo coś takiego może pochodzić wiem. Niemniej, ogólnie trudno rozpoznać wszystkie podszepty złego w naszych myślach.

Pewnie dlatego, że zbyt mało znam siebie. Wybaczcie, jeśli piszę czasem coś, co od złego pochodzi. Gdy tylko się zorientuję, poprawię to. Dziękuję Bogu za to, co już poprawiłem. Anioł stróż zawsze pomaga, choć głos naszego przeciwnika jest niestety silniejszy. Można się samemu skorygować, dopóki żyjemy. Bóg w tym pomaga. Oby zawsze byliśmy mu wierni, aż do końca. Tego sobie i wam życzę. Nieświadome zło jest niezawinione - nie obciąża nas.

Cóż powiem? Taka jest Twoja Boża wola: bym był szczęśliwym. Pragnę tego. Nie daj mi Boże ulec złu na wieki wieków.

W Dniu Twego Sądu, gdy dane będzie nam zabrać głos, Dopomóż nam Boże! Dopomóż, wyrzec się zła! Ostatecznie przyjąć, wobec wszystkich, Ciebie Boga i całego stworzenia, szczerze całym swym jestestwem Twoją miłość, niepojętą miłość stwórcy swego.

Daj swoje pragnienie szczęścia wszystkich, każdemu poznać i przyjąć, chociażby miało by to zdarzyć się dopiero w tym ostatnim momencie czasu ginącego na zawsze wszechświata! Jedynego znanego nam czasu. Dzięki Bogu ten czas jest ograniczony, skończony, kończy się Paruzją. Szczęśliwą - nieograniczoną już niczym - wiecznością Boga z wybranymi. Do wiecznego szczęścia powołał wszystkich. My dokonujemy wyboru między nim a złem. Bóg Wybiera do wspólnoty wiecznie szczęśliwych wszystkich zdecydowanych żyć Jego Miłością. Oby wszyscy ufnie przyjęli ten Jego Dar!

Strzeż przed złą wolą, w tym ostatnim momencie istnienia czasu, wszelkie twe stworzenie! Amen! Niemniej, gdy wtedy zdarzy się jeszcze czyjaś zła wola, będzie przez Boga uszanowana, tym razem już na zawsze. Takie stworzenie zostanie same zgodnie ze swą wolą i całym swym dotychczasowym dorobkiem!

Mam nadzieję, że wtedy, my wszyscy szczęśliwi, zgromadzeni przy Bogu, dzięki Bogu zdołamy zapomnieć o istnieniu takich istot i o ich wiecznym osamotnieniu, które wybrały ostatecznie.