*  ↓ 

problem źródła zła wszelkiego, które nieustannie bije nas nadal dotkliwie

Od wielu lat, praktycznie od dzieciństwa, rozważam problem zła w świecie, zwłaszcza jego przejawy w nas samych, w naszych myślach i czynach. Przez wiele lat błądziłem, bo przypisywałem każde dostrzeżone konkretne zło, sobie albo innym, konkretnym ludziom, rzadko złym duchom. Na szczęście nigdy nie przyszło mi na myśl szukać źródła zła w Bogu, Stwórcy wszystkiego co istnieje. O tym że Doktor Anielski, posługując się pogańską filozofią grecką, rozwiązał problem źródła zła, przypisując je Stwórcy - Źródłu wszystkiego co istnieje, wtedy jeszcze Bogu dzięki nie wiedziałem. Gdybym wiedział zapewne zaprzestałbym poszukiwań. Bezgranicznie ufałem pismom świętych Kościoła, nie potrafiłem wtedy odróżniać doktryny od poglądów. Zbyt poważnie traktowałem bogatą, pochodząca z odległych wieków hagiografię, choć znajdywałem w niej wiele niewiarygodnych rzeczy, zwłaszcza co do których hagiografowie nie byli zgodni, sprzecznych z moimi poglądami. Czasem wydawało mi się już wtedy, że w ówczesnej i dziewiętnastowiecznej, oraz jeszcze starszej hagiografii zasadniczo brak spójności z jakże logicznym Pismem Świętym. Ówczesna hagiografia gloryfikowała cechy danego świętego. Celem było narzucenie nam poglądów hagiografa. Kształtowanie pobożnościowych, a nie ludzkich, dobrych, naturalnych - zachowań było ważniejsze niż Prawda. Przesada w lukrowaniu prowadzi konsumentów do mdłości. W mojej opinii hagiografia taka zniekształcająca życiorysy świętych, zniechęcała, prawdę o Świętym Bogu odsuwała na dalszy plan.

Dopiero niedawno, w trakcie lektury dwóch książek ks. prof. Jana Kracika zrozumiałem cel ówczesnych hagiografów - gloryfikację niedościgłego stylu życia, zgodnego z prywatnymi poglądami hagiografów, ale niedościgłego dla nich samych. Przypuszczam, że dostrzegali jednak kontrast między swoim życiem, a tym o czym pisali, do czego wszelkimi siłami usiłowali skłonić innych - nie siebie. „Lekarzu, ulecz samego siebie” (Łukasza 4,23). Zwłaszcza wstrząsnęła sumieniem moim lektura książki „Święty Kościół grzesznych ludzi”. Promowanie idealnej, nierealnej świętości ludzi, przysłoniło realną Świętość Boga. Nieziemskiej - diabelskiej głupoty wzorem, wbrew logice, uzasadniano błędne poglądy o bardzo nikłym ułamku ilości zbawionych do ilości niechybnie potępionych na wieczność całą. Również mnie uczono o ograniczonej liczbie zbawionych. Kilka lat później, w średniej szkole, nauczono mnie ścisłych zasad logiki. Pogłębiłem znacznie ich znajomość w trakcie studiów fizyki.

Aby się upewnić sięgnąłem do źródła, przeczytałem kilkakrotnie, od deski do deski, całość Pisma Świętego, w różnych przekładach. Archaiczny język Biblii Wujka mi nie przeszkadzał, gdy stwierdziłem, że treść jest zgodna z najnowszym wtedy przekładem Biblii Tysiąclecia. Pismo Święte cechuje żelazna logika! Przekłady ją zachowują. Gorzej bywało z niektórymi komentarzami - fragmentami nielogicznymi. Czasem, jak w modlitwie „Ojcze Nasz” ważniejsza jest nadal - ewidentnie zła tradycja, dla niektórych ważniejsza niż Słowo Boże. Potępiał ją Jezus (Marka 7,8). Nadal jest ważniejsza, choć przeczy Bogu.

Nie wszyscy teolodzy mają przygotowanie, które niezbędne jest w naukach ścisłych. Być może w teologii ścisła logika jest zbyteczna. Osobiście wolę czytać stare już teksty, ale logiczne i dla mnie zrozumiałe. „Wiek ma swoje prawa”. Nie lubię czytać bardzo długich zdań, gdyż po dojściu do kropki dawno zapomniałem już ich początek. Zasypiam w trakcie czytania wartościowych, ale zbyt długi tekstów. Dlatego czasem ograniczam się do streszczenia, o ile istnieje albo czytam jakąś niekoniecznie odzwierciedlającą należycie poglądy twórcy recenzję.

Widzę, że z pokolenia na pokolenie rozpowszechnia się zwięzłe, logiczne, wyrażanie swych myśli skrótami i symbolami zrozumiałymi dla wszystkich. Młodzi ludzie nie mają czasu na tyrady. Mają świętą rację! W Ewangeliach, zwłaszcza Marka, nie ma zbyt długich zdań. Jest wiele symboli. Szkoda, że rozwlekłym stylem piszę, mimo ewangelicznego zalecenia. Jest to złe przyzwyczajenie, chyba nieistotne, w wieczności można bezbłędnie przekazywać uczucia i myśli.

Lektura Dzienniczka św. Faustyny pozwoliła mi poznać właściwe proporcje między życiorysem świętej i jej więzią z Bogiem. Bóg jest najważniejszy w życiu świętych i szczera relacja z Nim. Nie są ważne praktyki pobożnościowe, bardzo zmieniające się na przestrzeni wieków. Ważne jest kierowanie się nie literą Prawa, ale duchem szczerej miłości.

Najważniejsza w życiu św. Faustyny była jej więź z Bogiem. Nie należy jednak brać przykładu z praktyk pobożnościowych (np. Dz.1248, Dz.1428), zabranianych jej przez przełożonych i spowiedników. Wszak już w 1349 roku zakazał papież Klemens VI procesji biczowników.

Zdziwiło mnie, że nadal zdarza się pokutne biczowanie w katolickich wspólnotach Filipin oraz Ameryki Łacińskiej. Nie posiadam na razie wystarczająco informacji, by na własne potrzeby zrozumieć biczowników. Czyżby dotyczyło ich przysłowie „piekło jest wybrukowane dobrymi intencjami”? Próby opisu ze strony psychologicznej wg mnie niewiele wnoszą. Chyba nie wszyscy starali się wyzwolić ze swych kompleksów przez zadawanie sobie bólu.   Łatwiej nam zrozumieć wspomnianą decyzję papieża Klemensa VI. Szkoda, że odpowiadała mu „niewola awiniońska”. Uzależnienie od króla i wiele innych pokus tego świata dręczyło papieży w tym okresie.

Pomijanie w opisach tego co złe nie służy prawdzie. Prawdy nie zmienimy. Chociaż są wciąż tacy, którzy ją fałszują w historii. Świadomie próbują wymazać ze swych i naszych umysłów wszystko co było złe. Wierzę, że na Sądzie Ostatecznym wszyscy poznamy i zgodnie zaakceptujemy całą prawdę, która nas wyzwoli.

Bóg jest prawdą. Jego Sąd nie jest formalnością. Bóg daje nam Zbawienie - mimo wszystkich naszych grzechów. Warunkami koniecznymi są: zaakceptowanie prawdy o naszej grzeszności oraz odpuszczenie grzechów wszystkim naszym winowajcom i  ufne przyjęcie Jego miłości. O wiele lepiej jest spełnić wystarczający warunek.

Sprawiedliwość nie została naruszona. Jej wymogom zadośćuczyniła męka, śmierć i zmartwychwstanie Jedynego bezgrzesznego człowieka - Boga.

Gdybym przeczytał tezę Akwinaty w młodości, pewnie bym i w nią uwierzył. Od kilkudziesięciu lat już wiem, że poglądy świętych, mimo że Kościół przez wiele wieków uznawał je jako wykładnię naszej wiedzy o Bogu i powinnościach wiernych nie są niestety bezbłędne. Podlegają weryfikacji.

Bywają nawet sprzeczne z tekstem Biblii („A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”. Rodzaju 1,31 - nie pozostawia wątpliwości, ale jasno dyskredytuje przestarzałe metody pogańskich greckich filozofów).

Chyba wszyscy pamiętamy „Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku.” (1 Jana 3,8) Właśnie Jan podaje najlepiej - ten początek - pierwsze we Wszechświecie źródło wszelkiego zła (Wszechświata jaki obserwujemy jeszcze nie było. Początkiem był tylko jego źródłowy punkt). Nadal szatan jest głównym źródłem wszelkiego zła. Oczywiście trzeba tu uwzględnić, że źródło zła tkwi w złej woli szatana, a nie w tym, że Bóg dał wolną wolę swym stworzeniom, bo wolna wola jest konieczna do szczęścia, którego dla stworzeń swych pragnie Bóg. Bóg stwarzał z miłości, aby z mnogością stworzeń podzielić się szczęściem Trójcy. Bóg pragnie szczęścia stworzeń! Niestety nikogo nie można zmusić do tego, aby naprawdę był szczęśliwym!

Musimy się pogodzić z tym, że wolna wola pozwala nam zamiast szczęścia, wybrać jego przeciwieństwo - egoistyczne potępienie siebie samego!

Podsumujmy rozważania. Największym grzesznikiem we Wszechświecie jest szatan. Rozpoczął od samego początku i całe jego dotychczasowe istnienie, blisko czternaście miliardów lat, polega wyłącznie na grzeszeniu oraz intensyfikacja tegoż grzeszenia. Nazwa zbiorowa „szatan” w wielkim przybliżeniu skrywa prawdopodobnie niecałe sześćdziesiąt miliardów złych duchów nieustannie grzeszących, walczących z Bogiem i wszelkim stworzeniem Bogu wiernym. Szacunkowej wartości, którą podałem nie należy rozumieć dosłownie. Być może złych duchów jest znacznie więcej albo też o wiele mniej. Nie da się zastosować metod nauk ścisłych w tego typu przybliżeniach opartych jedynie na gdybaniach.

Uważam, że powinienem doceniać ogólne wnioski i działać. Świadomość nie wystarczy. Ważna jest nieustanna czujność. Podejmuję praktyczne działania. Ufnie wykorzystuję nieustanną Bożą Opiekę, aby zniwelować wpływ zła wcielonego w swym życiu. Przysłowiowe chowanie głowy w piasku zamiast przyjęcia wyzwolenia łaską Jezusa - utrudnia Bogu uzdrowienie nas z władzy zła. Istotna jest nasza szczera, zgodna z wiarą Bogu, wola wyzwolenia (Marka 6,1÷6).

Przypomnę, że nas ludzi grzeszników, ale nawracających się albo takich, o których mamy nadzieję, iż w końcu nawrócą się też, ogółem jest niewiele ponad osiem miliardów. Od Adama i Ewy, łącznie z nami urodziło się dotąd już ponad 117 miliardów ludzi. Nie będę szacować liczby tych, którzy się nie narodzili i mimo to już zginęli. Ufam Bogu. O los tych ostatnich (mimo że w ciągu tych niecałych dwóch tysięcy lat istnienia Kościół nie zdołał dotąd wypracować wiążącej nas opinii, jak napisał śp. prof. Kracik) jestem spokojny, bo decyduje Bóg.

Nie piszę tego, by straszyć. Szatana nie wolno się bać, ale walczyć trzeba z jego pokusami. Przypomnę z 1999 roku słowa św. Jana Pawła II: Wierzymy, że Jezus pokonał szatana raz na zawsze, w ten sposób zdejmując z nas lęk przed nim. Każdemu pokoleniu Kościół przedstawia, jak to uczynił apostoł Piotr w swoim przemówieniu do Korneliusza, wyzwalający obraz Jezusa z Nazaretu, który „przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.” (wg Dz 10,38) Przecież wszyscy grzeszymy, dlatego że jesteśmy nieustannie podjudzani przez diabła i nam trzeba ciągłego uzdrowienia przez Jezusa.

Jeśli szatan nadal posiada naprawdę zupełnie wolną wolę, może wbrew KKK 393 ją zmienić, nawrócić się. Przecież o tym pisali święci już przed wiekami. Oczywiście tak zatwardziały, przez miliardy lat, największy grzesznik wymaga ogromnego wstrząsu, aby zrozumiał prawdę i swój obecny stan, pojął możliwość zmiany, przyjął łaskę Boga, wszak nieustannie walcząc ze swym Stwórcą nadal wielbi Jego sprawiedliwość, tylko w swym zakłamaniu nie może pojąć Jego miłosierdzia. Wielbiąc Boga nie dowierza Bogu! Nie zna Boga, który jest dobry, nie zna też zła, które nieustannie czyni!

Przeciwny, zgodny z KKK 393, wniosek, że Bóg wyklucza nawrócenie, rujnuje moje obrazy wszechmocnego dobrego nieograniczonego w miłosierdziu Boga prawdy i miłości. Wykazałem, że KKK 393 jest reliktem błędu z IV. wieku. Muszę wszystko przemyśleć, wyeliminować moje logiczne błędy. Cóż znaczą nasze ludzkie, ułomne opinie wobec woli Boga?


Powyższy tekst jest w trakcie przeróbek. Jest chyba już zbyt długi. Zapewne zawiera sporo błędów. Nie jest przemyślany wystarczająco.


HTML 5 Valid CSS 3 ! icon to Wave link **

wykaz pozostałych stron